Sara Małecka-Trzaskoś to autorka krótkich rozmów z politykami publikowanych na profilach Perspektywa Sary na YouTubie i TikToku. Dziewczyna nagrywała je w Sejmie.
Szczególnie popularne było nagranie, w którym prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział jej: "To nie są sprawy dla dzieci, także, kochana, odejdź", a gdy dziewczyna zwróciła uwagę, że może korzystać z wolności słowa, dodał: "Wolność słowa nie jest dla dzieci".
Wielu dziennikarzy i komentatorów zwracało uwagę, że dziecko w tym wieku nie powinno pracować i zajmować się poważnymi sprawami.

– Sara spędza dwa dni w miesiącu nauki szkolnej na terenie parlamentu. W zasadzie jednak sprowadza się to do kilku godzin. W tym czasie nagrywa kilkanaście rozmów, które potem publikuję w sieci. Poza tym córka mieszka w Gdańsku, uczy się pilnie w szkole, a jednocześnie realizuje swoją pasję – opisywał latem ub.r. tata nastolatki Franciszek Małecki-Trzaskoś w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
W sierpniu br. szef Kancelarii Sejmu odebrał dziewczynie akredytację dziennikarską. Jej rodzice złożyli skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a gdy ten podtrzymał decyzję, odwołali się. Naczelny Sąd Administracyjny skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia w pierwszej instancji.
Natomiast Sara Małecka-Trzaskoś zaczęła nagrywać wywiady z politykami poza parlamentem. Jak już informowaliśmy, we wrześniu br. pojawiła się jej rozmowa z Grzegorzem Braunem.

Rodzice Małeckiej-Trzaskoś kontra szkoła
Utrata akredytacji dziennikarskiej nie jest jedynym problemem Sary Małeckiej-Trzaskoś. Jak podała w poniedziałek "Gazeta Wyborcza", władze szkoły w Gdańsku, gdzie uczy się dziewczyna, skierowały do sądu wniosek o ograniczenie praw rodzicielskich wobec jej rodziców.
– W sprawie nie zapadło jeszcze orzeczenie kończące merytorycznie postępowanie – przekazał "GW" sędzia Mariusz Kaźmierczak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku. Natomiast dyrekcja szkoły nie chce komentować sprawy.
Za to rodzice Małeckiej-Trzaskoś skierowali prywatny akt oskarżenia z art. 212 Kodeksu karnego dotyczącego zniesławienia. Wskazali m.in. list w sprawie dziewczyny skierowany do Kuratorium Oświaty w Gdańsku.

– Sarę zniesławili zarówno rodzice jej koleżanek i kolegów, jak i osoby z grona pedagogicznego, w tym honorowy profesor oświaty pani dyrektor szkoły podstawowej – wyliczył w rozmowie z "Wyborczą" pełnomocnik rodziców. Zaznaczył, że w liście do kuratorium zawarto "nieprawdziwie i zniesławiające sformułowania" o dziewczynie.
Według ustaleń "GW" rodzice innych dzieci z klasy Małeckiej-Trzaskoś w zeszłym roku szkolnym zwrócili się do dyrekcji o przeniesienie dziewczyny do innej klasy. Argumentowali, że Sara "pod wpływem swoich bliskich promuje w klasie treści polityczne, co wprowadza w klasie zamęt i prowadzi do podziałów społecznych już w podstawówce".
W ostatnich dwóch latach zrezygnowały wychowawczynie klasy. Rodzice innych dzieci sądzą, że ma to związek z działaniami rodziców Sary. "Były zasypywane pismami i uwagami na temat pracy szkoły, sposobu oceniania, organizacji klasowych wyjść. Odbywało się to przez cały rok szkolny, w wakacje, w święta. Utrudniało naukę, pracę i funkcjonowanie klasy" – cytuje "Wyborcza".

Władze szkoły zwróciły się do Gdańskiego Centrum Mediacji, ale rozmowy z rodzicami Sary nie doszły do skutku.
Dyrektorka szkoły Anna Listewnik nie chce wypowiadać się o tym sporze. – Z uwagi na standardy ochrony małoletnich przed krzywdzeniem, szkoła nie udziela takich informacji. Jednocześnie wskazuję, że dobro każdego dziecka jest dla szkoły wartością najwyższą – podkreśliła.











