SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

HFPC zaniepokojona „kreowaniem atmosfery” wokół materiału dziennikarzy „Superwizjera” TVN. RPO spyta o to prokuraturę i ABW

Helsińska Fundacja Praw Człowieka w otwartym stanowisku wyraziła „zaniepokojenie atmosferą, jaką kreuje Ministerstwo Sprawiedliwości, służby specjalne oraz partia rządząca” wokół dziennikarzy TVN, którzy opublikowali materiał na temat grupy neofaszystów świętujących urodziny Hitlera. Natomiast Rzecznik Praw Obywatelskcih Adam Bodnar zapowiedział, że spyta o sprawę prokuraturę i ABW.

Kadr z reportażu "Superwizjera" o neonazistach, fot. TVNKadr z reportażu

W przesłanym portalowi Wirtualnemedia.pl stanowisku Helsińska Fundacja Praw Człowieka odniosła się do sytuacji, jaka miała miejsce w ubiegły weekend. O sprawie zrobiło się głośno, kiedy w piątek wieczorem Piotr Wacowski, operator TVN, który jako jeden z trzech dziennikarzy „Superwizjera” przeniknął (wspólnie z Bertoldem Kittelem i Anną Sobolewską) incognito do środowiska związanego ze stowarzyszeniem Duma i Nowoczesność i fundacją Orle Gniazdo został wezwany przez ABW na przesłuchanie w gliwickiej prokuraturze w charakterze podejrzanego. Wezwanie przekazało mu dwóch funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który przyszli do domu operatora. Wacowski był już wcześniej przesłuchiwany w ramach śledztwa dotyczącego organizatorów obchodów urodzin Hitlera.

Dziennikarze nagrali na nich z ukrytych kamer m.in. zorganizowane wiosną ub.r. w pobliżu Wodzisławia Śląskiego uroczystość obchodów rocznicy urodzin Adolfa Hitlera, w czasie których śpiewano nazistowskie pieśni, chwalono przywódcę III Rzeszy, eksponowano swastyki. Niektórzy uczestnicy wydarzenia przebrali się w hitlerowskie mundury.

Wacowskiemu miano pokazać zdjęcia na których wykonuje faszystowski gest. Tłumaczył on, że musiał to zrobić w ramach realizacji reportażu, natomiast nie chciał propagować faszyzmu.

Po informacji o przekazaniu wezwania do prokuratury przez ABW, w obronie dziennikarza Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej” wystosował list otwarty, pod którym (do poniedziałku, do godziny 15.00) podpisało się blisko 120 dziennikarzy oraz ludzi mediów. Zorganizowanie akcji w niedzielę w południe skutkowało dwie godziny później wydaniem oświadczenia przez Prokuraturę Krajową, która uznała, że „przedwczesne jest stawienie zarzutów operatorowi TVN, który wykonywał gesty nazistowskiego pozdrowienia w trakcie spotkania ku czci Adolfa Hitlera w kwietniu 2017 roku” i odwołała wyznaczony mu termin stawienia się w prokuraturze.

Zdecydowała jednocześnie o przekazaniu tej sprawy do Prokuratury Regionalnej w Katowicach, która prowadzi postępowanie w sprawie podżegania do zorganizowania spotkania ku czci Hitlera poprzez przekazanie jego organizatorowi kwoty 20 tysięcy złotych.
- Zbadanie obu kwestii przez tę samą prokuraturę jest istotne z punktu widzenia celu śledztwa. Ma służyć pogłębionej analizie i wyjaśnić, czy doszło do przestępstwa podżegania do propagowania nazizmu oraz kto ewentualnie je popełnił, przekazując organizatorów spotkania pieniądze. Jednocześnie ma służyć ustaleniu rzeczywistej roli stacji TVN w tym zdarzeniu - podano w komunikacie.

HFPC: Prowokacja dziennikarska powinna być objęta kontratypem

Solidarność z dziennikarzami „Superwizjera” TVN, którzy przygotowali reportaż o grupie neonazistowskiej, wyraziło również w poniedziałek Stowarzyszenie Dziennikarzy i Twórców Radia Publicznego. - Protestujemy przeciwko kolejnym działaniom służb państwowych wymierzonym w media, jak też przeciwko insynuacjom wobec ekipy TVN - dodała organizacja, w przesłanym portalowi Wirtualnemedia.pl stanowisku.

Z kolei Centrum Monitoringu Wolności Prasy przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich stwierdziło, że nie zamierza komentować działań prokuratury w sprawie pracy Piotra Wacowskiego, operatora „Superwizjera” TVN, przy realizacji reportażu o neonazistach. - W ocenie CMWP SDP ujawniony przez prasę sposób wykonywania obowiązków dziennikarskich przez p. Wacowskiego w tej konkretnej sprawie może budzić wątpliwości na temat etycznej strony stosowanych przez niego metod pracy i będącej m.in. ich skutkiem dyskusyjnej jakości zebranego materiału dziennikarskiego - zaznaczyła organizacja.

- Kulminacja trwającej od kilku dni medialnej kampanii  skierowanej przeciwko dziennikarzom TVN i samej stacji 23 listopada br., gdy ABW zjawiła się w domu operatora Piotra Wacowskiego, wręczając mu zawiadomienie o przesłuchaniu w charakterze podejrzanego. Działania takie stanowią nieproporcjonalną odpowiedź służb – napisano w liście otwartym.

Jednocześnie Helsińska Fundacja Praw Człowieka przypomniała w przekazanym nam stanowisku, że - zgodnie z ustawą - ABW jest powołane do ścigania najpoważniejszych przestępstw, a zawiadomienie o przesłuchaniu mogło zostać skierowane przez prokuraturę drogą pocztową.

Zwrócono również uwagę na brak definicji legalnej „prowokacji dziennikarskiej” w kodeksie karnym, jednak zdaniem HFPC pod pojęciem tym rozumie się „metodę dziennikarstwa śledczego, mającą z jednej strony na celu ustalenie lub wykrycie zachowań o podłożu patologicznym, kompromitującym, w szczególności nagannym z perspektywy społecznej w odniesieniu do osób pełniących funkcje publiczne, z drugiej – skłonienie do dyskusji publicznej na ten temat i próbę wykrycia sprawców przestępstw zanim uczynią to podmioty uprawnione”.

W stanowisku HFPC wskazała, że prowokacja dziennikarska, zgodnie z doktryną, powinna być objęta kontratypem - wyłączeniem odpowiedzialności.

- Do takiego zwolnienia dochodzi, gdy spełnione zostały następujące przesłanki: dziennikarz obiektywnie spełnia wszystkie znamiona przestępstwa określonego w kodeksie karnym i jego czyn cechuje się wyższym niż znikomy stopniem społecznej szkodliwości; prowokacja dokonana została w obronie ważnego, uzasadnionego interesu publicznego (społecznego); prowokacja ma na celu zdobycie i upowszechnienie informacji faktycznych przy zachowaniu szczególnej staranności w gromadzeniu materiału prasowego; publikacja dotyczy problemu istotnego dla opinii publicznej - wymieniła organizacja.

- Helsińska Fundacja Praw Człowieka pragnie podkreślić, że w przedmiotowej sprawie zastosowanie powinien znaleźć kontratyp prowokacji dziennikarskiej, tym samym stawianie zarzutów Piotrowi Wacowskiemu należy oceniać jako utrudnianie pracy dziennikarzom i próbę wywołania „mrożącego skutku”, mającego powstrzymać ich od dalszych działań śledczych – stwierdziła Danuta Przywara, dyrektor HFPC.

RPO spyta prokuraturę i ABW

Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zapowiedział, że spyta o sprawę prokuraturę i ABW. 

- Gdy reportaż się ukazał, premier Mateusz Morawiecki dziękował dziennikarzom TVN, że przyczynili się do zwalczania praktyk neonazistowskich. Teraz się okazuje, że służby podległe premierowi robią coś zupełnie odwrotnego. Dokonują aktu, który mógłby być uznany za szykanowanie dziennikarza, czy stacji, która nadała materiał. Powstaje pytanie o przyczyny takich działań, które mogą wywołać tzw. efekt mrożący i zniechęcić do ujawniania przypadków propagowania nazizmu. A w tym przypadku chodziło przecież o ujawnienie aktywności maksymalnie szkodliwej dla demokracji. Dziennikarze działali tu ewidentnie w interesie publicznym. Podstawą prawną ich działań była Konstytucja i etyka dziennikarska - podkreślił Rzecznik Praw Obywatelskich w swoim piśmie.

Dodał także, że "prowokacja dziennikarska może pozwalać na ujawnianie przestępstw lub nieprawidłowości w działaniach władz. Musi odpowiadać określonym standardom, bo nie jest prawnie uregulowana – ich niedochowanie może oznaczać odpowiedzialność karną. Ujawniania niezgodnych z prawem działań w takich przypadkach nie można jednak utożsamiać z ich propagowaniem".

Adam Bodnar podkreślił także, że do pewnych środowisk dziennikarz nie może dotrzeć poprzeć tradycyjne nawiązanie kontaktu. - Na potrzeby tzw. dziennikarstwa wcieleniowego trzeba zatem zataić fakt, że jest się dziennikarzem. Taka forma dziennikarstwa jest dopuszczalna, pod warunkiem działania z zachowaniem ogólnych standardów etyki dziennikarza. Polskie prawo nie reguluje prowokacji dziennikarskiej czy związanego z nią materiału wcieleniowego. Gdy prowokacja budzi wątpliwości co do jej legalności, o tym czy doszło do złamania prawa decyduje ostatecznie sąd. Jeśli dziennikarz wykaże, że choć naruszono jakieś dobro chronione prawem, to nastąpiło to w imię ważnego interesu społecznego, wtedy nie spotka go kara - podkreśla rzecznik.

Przypomina także o art. 10 Prawa prasowego, według którego dziennikarz ma obowiązek działania zgodnie z etyką zawodową i zasadami współżycia społecznego, w granicach określonych przepisami prawa oraz o art. 12 Prawa prasowego, według którego musi on zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych. Zwraca również uwagę na art. 14 Konstytucji RP, art. 54 Konstytucji RP (każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji), zapisy Ustawy o radiofonii i telewizji, oraz o art. 10 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, który gwarantuje swobodę wypowiedzi.

Adam Bodnar przypomniał również granice dozwolonej prowokacji dziennikarskiej (m.in. działanie w ważnym interesie społecznym) i zwrócił uwagę, że kodeksy etyki dziennikarskiej dopuszczają takie działania.

- Według kodeksu etyki Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, jest to możliwe ze względu na ważny interes społeczny, gdy nie ma innej możliwości zdobycia ważnych informacji, kiedy wszystko dzieje się za zgodą i wiedzą przełożonych oraz wówczas, gdy takie metody stosowane są w ramach dziennikarstwa śledczego, tj. tropienia w imię dobra publicznego – za wiedzą i zgodą przełożonych – zbrodni, korupcji czy nadużycia władzy - zaznacza w wydanym stanowisku.

Dodał także, że zasady etyki dziennikarskiej w Telewizji Polskiej głoszą: „Niedopuszczalne jest posługiwanie się metodami moralnie nagannymi, takimi jak: wprowadzanie rozmówcy w błąd, podszywanie się pod inne osoby, ukrywanie rzeczywistego charakteru nagrywanej rozmowy, a także molestowanie i zastraszanie[…]. Jedyny wyjątek może stanowić działanie w imię wyższego interesu publicznego, gdy uzyskanie ważnej informacji w inny sposób jest niemożliwe, a sprawa wymaga jej potwierdzenia lub zaprzeczenia. Może to mieć miejsce w przypadku tropienia przestępstwa, oszustwa, nadużycia władzy. Zawsze jednak o takim zamiarze należy wcześniej uprzedzić przełożonego i uzyskać jego zgodę […]. Posługiwanie się ukrytą kamerą lub ukrytym mikrofonem może być również uzasadnione jedynie działaniem w interesie publicznym i to tylko za wiedzą i zgodą przełożonego” - przypomniał Rzecznik Praw Obywatelskich.

TVN pozwała wPolityce.pl i „Sieci”

Na początku listopada Wojciech Biedroń na wPolityce.pl opisał wyjaśnienia złożone przez Mateusza S., jednego z organizatorów urodzin Hitlera. Mężczyzna, któremu śledczy postawili zarzuty, stwierdził, że otrzymał 20 tys. zł na organizację tego wydarzenia od osób nalegających, żeby uczestniczyła w tym dziennikarka TVN (ukrywała się pod fikcyjną tożsamością). - Wiele wskazuje na to, że grupa przebierańców z lasu pod Wodzisławiem Śląskim to w rzeczywistości opłaceni statyści. W czyim filmie zagrali? Kto naprawdę sfinansował tę imprezę i jaki był rzeczywisty udział dziennikarzy i ich stacji w tym wydarzeniu? Czy ujawnili istniejące zjawiska, czy też byli ich animatorami? - zapytał dziennikarz wPolityce.pl. - Na te wszystkie pytania próbuje teraz odpowiedzieć prokuratura. - dodał.

Do jego tekstu szybko odniosła się redakcja „Superwizjera”, wydając komunikat, w którym zaprzeczyła sugestiom wynikającym z wyjaśnień Mateusza S.

- W związku z tymi doniesieniami kategorycznie zaprzeczamy, aby jakikolwiek członek ekipy TVN biorącej udział w realizacji reportażu „Polscy neonaziści” przekazał jakiekolwiek pieniądze Mateuszowi S. ps. Sitas lub komukolwiek, kto brał udział w organizacji urodzin Adolfa Hitlera w lesie w okolicy Wodzisławia Śląskiego. Powielanie takich informacji narusza dobra osobiste autorów reportażu oraz stacji TVN. W związku z tym rozważamy podjęcie kroków prawnych - napisano.

Zwrócono też uwagę, że Mateusz S. rozmawiał ze śledczymi już po tym, jak postawiono zarzut propagowania ustroju totalitarnego. - W związku z tym nie mógł w tym postępowaniu złożyć „zeznań”, na które powołuje się portal wPolityce. Mógł składać wyjaśnienia, w trakcie których mógł dowolnie formułować linię obrony, a mówiąc wprost - mógł kłamać w swojej obronie - podkreśliła ekipa redakcyjna „Superwizjera”.

TVN poinformowała, że wniosła pozew sądowy dotyczący publikacji portalu wPolityce.pl i tygodnika „Sieci” (oba wydaje Fratria) z zarzutami, że stacja zapłaciła za organizację rocznicy urodzin Adolfa Hitlera przedstawionych na początku br. w „Superwizjerze”. - Oskarżenia te są całkowicie niezgodne z prawdą, co wykaże postępowanie przed sądem - podkreślił nadawca.

Dołącz do dyskusji: HFPC zaniepokojona „kreowaniem atmosfery” wokół materiału dziennikarzy „Superwizjera” TVN. RPO spyta o to prokuraturę i ABW

5 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
privat
HFPC, broni praw człowieka? Wygląda na to, że tak, pod warunkiem, że nie chodzi o gojów.
odpowiedź
User
Ziew;)
HFPC, broni praw człowieka? Wygląda na to, że tak, pod warunkiem, że nie chodzi o gojów.
O i to jest kolejny majstersztyk :-) Dopiero co trzeba było kolanka zgiąć przy okazji uchylenia paranoicznych przepisów dot. IPN, a już posłuszni szczekacze znowu sięgają po antysemityzm jako oręż w walce o dobre imię Polski. Warto dodać, że chwyty propagandowe rodem z III Rzeszy są stosowane w sprawie ujawnienia zabaw polskiej skrajnej prawicy. Smutne to, ale skoro minister/prokurator fotografuje się z podpalaczem kukły Zyda, to dziwić się takiej taktyce trudno.
odpowiedź
User
Bomen
HFPC jest zaniepokojona ? Wypada zapytać, kto im kazał tak się zaniepokoić ?
Niech się nie mieszają i pozostawią sprawę polskiej prokuraturze i ABW.
odpowiedź