SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Branża marketingowa dostanie rykoszetem i ucierpi jako pierwsza przez skutki gospodarcze wywołane epidemią koronawirusa (opinie)

Niepewni swojej biznesowej przyszłości reklamodawcy nie tylko zawieszają część aktywności reklamowych lub odkładają je w czasie. Zaczynają już redukować budżety, wstrzymują rozpoczęte przetargi, odkładają te zaplanowane, próbują obniżać stawki wynagrodzeń agencji, z którymi pracują. Potwierdzają to w rozmowach z Wirtualnemedia.pl szefowie większości agencji reklamowych, domów mediowych i agencji PR. - Budżety będą się zwijać, a branża marketingowa jako pierwsza odczuje tego skutki - mówią.

Holding reklamowy WPP, do którego należą takie agencje, jak Ogilvy, VMLY&R czy GroupM (domy mediowe Wavemaker, Mindshare, MediaCom) zapowiedział w poniedziałek, że wprowadza rozwiązania, które mają zabezpieczyć biznes firmy przed ekonomicznymi skutkami koronawirusa.

Podano, że o ile w styczniu i lutym br. spółce udało się osiągnąć wynik finansowy zgodnie z planem, to już w marcu widać wpływ epidemii na biznes - wyniki finansowane są niższe od tych zakładanych przed wybuchem pandemii. Podano, że w krótkim okresie wydatki na media w dużej mierze pozostały skierowane na tzw. kanały alternatywne. Projekty były kontynuowane w większości sektorów, ale aktywność zaczęła spadać. Przetargi, które w czasie wybuchu epidemii były w toku, są kontynuowane. Na niektórych rynkach zaobserwowano dodatkowy popyt na działania PR i specjalistyczną komunikację.

W związku z tym WPP spodziewa się, że wyniki firmy w marcu na rynkach, na których wystąpią znaczące ogniska COVID-19, będą słabsze niż w styczniu i lutym, na co wpływ będą miały rządowe ograniczenia w ruchu i związane z tym ograniczenie działalności gospodarczej. „Zaczynamy drugi kwartał, jasne jest już, że wpływ COVID-19 na biznes wzrośnie, ale na tym etapie nie jest możliwe oszacowanie tego, w jakim stopniu i w jakim okresie” - napisano w komunikacie.

Niższe wynagrodzenia zarządu, zamrożone podwyżki dla pracowników

WPP zapewnia, że ma mocny bilans i dobrą płynność finansową. W ciągu ostatnich dwóch lat firma pozyskała około 3,2 miliarda funtów dzięki sprzedaży ok. 50 firm i inwestycji. Na dzień 31 grudnia 2019 roku WPP dysponowało środkami pieniężnymi w wysokości 3 mld funtów i całkowitą płynnością, w tym niewykorzystanymi instrumentami kredytowymi, w wysokości 4,8 mld funtów. Dług netto wyniósł 1,5 mld funtów, w porównaniu do 4 mld funtów rok wcześniej. By utrzymać w dalszym ciągu płynność finansową firma zdecydowała się pewne kroki - po to, by udało się jej wyjść z globalnego kryzysu silniejszą i bezpieczną.

Dlatego zawieszono skup akcji własnych o wartości 950 milionów funtów, finansowany ze środków pochodzących ze sprzedaży Kantara ze skutkiem natychmiastowym. Zamrożono rekrutacje nowych pracowników, wstrzymano tzw. koszty uznaniowe, w tym koszty podróży, hoteli oraz nagród. Odroczono planowane podwyżki wynagrodzeń na 2020 rok. Ponadto członkowie komitetu wykonawczego WPP, a także zarząd, zobowiązali się do obniżenia wynagrodzeń o 20 proc. przez 3 miesiące.

Firma spodziewa się, że dzięki temu uda się zaoszczędzić 700–800 milionów funtów.

Także w Polsce trwająca już czwarty tydzień pandemia koronawirusa i związane z nią kolejne ograniczenia związane z działalnością wielu firm, a także niepewność co do tego, jak długo ten stan zawieszenia potrwa w coraz większym stopniu wpływają na szeroko pojętą branżę reklamową. Ta, jak wiadomo jest mocno skorelowana z kondycją gospodarki i kondycją finansową firm - obecnych i potencjalnych klientów agencji reklamowych, domów mediowych i agencji PR.Wielu reklamodawców nie ukrywa, że zaczyna szukać oszczędności i w związku z tym modyfikuje swoje wcześniej opracowane media plany.

Wydatki na media w dół

W agencjach mediowych już są wstępne szacunki dotyczące wpływu koronawirusa na przychody reklamowe mediów w kwietniu. Wynika z nich, że stacje radiowe i telewizyjne muszą się liczyć ze spadkiem wpływów z reklam nawet o 30 proc., a pozostałe media offline - nawet 50 proc. I choć wydawać by się mogło, że skoro konsumenci uciekli do internetu, to i reklamodawcy tam za nimi podążyli. Faktycznie - było tak w marcu. Jednak według analityków domów mediowych w kolejnych miesiącach spektakularne wzrosty wydatków na digital nie są wcale takie pewne.

W ramach oszczędności klienci przesuwają kampanie na kolejne miesiące, redukują liczbę prowadzonych działań komunikacyjnych. Także dlatego, że w obecnej sytuacji trudno o produkcje nowych kampanii (zamknięte są plany filmowe czy zdjęciowe) - część już powstaje zdalnie.

Oficjalnie szefowie agencji czy dyrektorzy marketingu nie udzielają odpowiedzi na pytania dotyczące zmiany finansowych warunków współpracy zasłaniając się tajemnicą handlową. Nieoficjalnie mówi się sporo jednak o tym, że reklamodawcy próbują negocjować dotychczasowe stawki, zwłaszcza stałej współpracy ( w przypadku konkretnych pojedynczych projektów, jeśli te nie będą realizowane - agencje nie będą siłą rzeczy za nie wynagradzane).

Z naszych rozmów z przedstawicielami agencji, zarówno reklamowych, jak mediowych oraz PR wynika też, że pod znakiem zapytania stanęło kilka istotnych z biznesowego punktu widzenia przetargów. Niektóre odroczono w czasie, a w przypadku części tych rozstrzygniętych wciąż nie doszło do podpisania umów. To może finalnie wpłynąć na zakładany budżet poszczególnych agencji, które zaczynają stopniowo rewidować swoje prognozy co do przychodów w 2020 roku.

Nowych projektów nie ma, cięcia stawek

Marcin Maj, CEO agencji H2O Creative nie ukrywa, że sytuacja nie jest najlepsza. - Jedyne czego możemy być pewni, to zmiana i to zmiana na gorsze. To oznacza, że klienci raczej rezygnują z projektów, niż składają nowe, raczej tną, niż podwyższają i czekają na rozwój wydarzeń. Dziś jest tak, jutro może być zupełnie inaczej i wolę się nie wypowiadać, bo cokolwiek powiem dziś, może być jutro nieaktualne. Jedno jest pewne - to będzie bardzo trudny rok nie tylko dla naszej branży, ale i całej gospodarki - podkreśla.

Przetargi, w których udział bierze agencja DDB Warszawa toczą się dalej – tak zapewnia nasz Szymon Gutkowski, szef agencji.

- My od dawna przygotowujemy prezentacje przetargowe korzystając z narzędzi w chmurze, bo wymaga to równoległej pracy wielu specjalistów. Praca zdalna niewiele tu zmienia - podkreśla. Dodaje, że spółka od dwóch lat nie zakłada żadnych przychodów od hipotetycznych klientów lub projektów, więc ewentualne odwołanie przetargów, nie łączyłoby się dla agencji ze stratą finansową.- Byłoby raczej stratą szansy zrobienia czegoś nowego i ciekawego – twierdzi nasz rozmówca. Zapewnia, że obecnie klienci i zespół DDB Warszawa są skupieni na natychmiastowym dostosowaniu planów do nowej sytuacji i nowej customer journey. - Mamy więcej pracy, a nie mniej. Całkowite kasowanie działań komunikacyjnych jest teraz złą strategią. Należy założyć, ze po kilku dniach ludzie się jakoś dostosują i konsumpcja mediów będzie większa niż wcześniej. Jak zawsze w takich sytuacjach długofalowo skorzystają ci, którzy mają mocne nerwy. Trzeba szybko zmieniać treść reklam i ich emocjonalny ton, ale nie warto zamilknąć. Oczywiście są wyjątki jak biura podróży czy linie lotnicze, ale my akurat nie mamy klientów z tej kategorii - dodaje Gutkowski.

Briefy od klientów się "wyciszyły"

Wojciech Kotala, CEO agencji Schulz brand friendly przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że w związku z epidemią briefy od klientów w ostatnim czasie mocno się wyciszyły. Niektóre przetargi są unieważnione, ale nie wszystkie. - Jesteśmy w nowej rzeczywistości biznesowej. Trudno się więc dziwić, że kilka przetargów może nie tyle się przesuwa, co realizacja wygranych zostaje odroczona w czasie. Nas osobiście taka sytuacja spotyka i dzięki elastyczności po obu stronach wierzymy, że projekty uda się zrealizować - mówi Kotala.

Zwraca uwagę na konieczność odnalezienia się w realiach większej lub mniejszej kwarantanny. - To wspólne odnalezienie nowych kontekstów dla marki, insightów, ale też ostrożne stąpanie pomiędzy chęcią dostarczenia ludziom rozrywki i zajęcia na domowy czas, a powagą sytuacji i  zaangażowaniem marki w takie obszary jak: solidarność, współczucie, wsparcie, wdzięczność dla lekarzy. Część klientów już pracuje i myśli właśnie w ten sposób – podkreśla nasz rozmówca. Zwraca też uwagę na konieczność przygotowania się do rzeczywistości post-kryzysowej. Uważa, że w tym kontekście więcej jest na razie pytań niż odpowiedzi, ale jeśli kogoś stać na tworzenie już teraz scenariuszy powrotu do gry, to na pewno to najlepsza inwestycja. - Dane z odradzającej się Azji już pokazują wzrost zamówień w turystyce i innych branżach dotkniętych kryzysem. „Być pierwszym” nabierze niedługo nowego znaczenia także u nas. Na pewno polem pierwszego starcia marek po kryzysie będzie digital, ale telewizja też chwilowo rośnie i będzie medium najszybciej odbudowującym sprzedaż. Muszę przyznać, że pierwsze dni przyniosły wiele pracy, obawy o trwanie w agencji w bezczynnym czekaniu bardzo szybko się rozwiały. Na pewno nie widzimy większych przeszkód w zmianie stylu pracy na zdalny. Agencja od dawna tak pracowała dla niektórych klientów, a ograniczenia tylko zmobilizowały do bycia konkretnym, szukania rozwiązań i odnalezienia w managerach nowych umiejętności i talentów. Przestrzeń, swoboda, mniej kontroli to od dawna udowodnione wyzwalacze potencjału u ludzi. W tym momencie realnie widzę wzrost tego potencjału niemal z dnia na dzień - dodaje Wojciech Kotala.

Pod względem nowego biznesu najgorszy w historii rok

Utraty 10 proc. budżetu rocznego na nowym biznesie spodziewa się Agnieszka Sosnowska, CEO agencji Biuro Podróży Reklamy. Liczy jednak, że agencja zyska trochę budżetów offline stałych klientów. - Więc akurat w naszym przypadku spodziewam się po prostu pozostaniu w okolicach planów na 2020. Ale sytuacja jest dynamiczna i za 1-2 miesiące perspektywa może być różna i to zarówno na minus jak i na plus - twierdzi Sosnowska. Dodaje, że na razie żaden z głównych, stałych agencyjnych projektów nie został wstrzymany czy odwołany.

- Zapewne to kwestia tego, że są to głównie branże: higieniczna, developerska, informatyczna i e-commerce. Natomiast jeden z naszych nowych klientów - topowa warszawska restauracja musiał wstrzymać część działań digital mediowych, które u nas rozpoczął. Jednocześnie nie mamy wątpliwości, że ten rok będzie pełen wyzwań. Część naszego budżetu rocznego, to nowe projekty pozyskane z rynku. Tutaj oczywiście będzie znacznie ciężej bo branże: kinowa, hotelowa, restauracyjna, modowa, transportowa, lotnicza, turystyczna, eventowa, sportowa, muzyczna, finansowa, fitness, beauty, motoryzacyjna a także centra handlowe, teatry i wiele innych długo będą lizać rany po epidemii. Więc ten rynek się skurczy – podkreśla Agnieszka Sosnowska. W jej ocenie wiele marek z branż, które bezpośrednio nawet mocno nie ucierpią na epidemii wstrzyma oddech marketingowy na kilka miesięcy, do czasu aż sytuacja na rynku się nie unormuje. - Pod względem new businessu będzie to chyba najcięższy rok na rynku w całej jego historii. Z drugiej strony Biuro Podróży Reklamy jako agencja stricte digital może liczyć na przesunięcie części budżetów z offline - dodaje szefowa Biura Podróży Reklamy.

Wieloletni klienci odwracają się od agencji 

Zdaniem Michała Dunina, CEO WebTalk nieodpowiedzialnym byłoby udawanie, że nic się nie dzieje i nie rewidowanie w obecnej chwili zarówno planów rocznych, jak i również nie dostosowywanie działań klientów agencji. - Po dwóch tygodniach pracy zdalnej i zmian budżetowych trudno jest szacować ogólnoroczny wpływ pandemii na wynik tego i przyszłego roku. Mamy kilka scenariuszy, od najbardziej do najmniej pesymistycznego ale uważam, że rozmowa na temat faktycznych procentowych zmian powinna rozpocząć się dopiero w momencie wychodzenia z kryzysu. Teraz jesteśmy skoncentrowani na szukaniu rozwiązań i dostosowywaniu struktur. Bierzemy aktywny udział w postępowaniach przetargowych ze świadomością, że obecna sytuacja nie będzie trwała wiecznie. Warto pamiętać o tym, że klienci, w zależności od branży, również znajdują się w ciężkiej sytuacji. Tam gdzie możemy próbujemy wspólnie wypracować złoty środek. Cieszy fakt, że są na rynku firmy, które w takich sytuacjach
nie patrzą tylko na siebie, ale również na relacje z partnerami i szukają z nami rozwiązań, często związanych z czasowym obniżeniem fee. Oczywiście, są też sytuacje, gdzie wieloletni klienci niestety odwracają się od agencji - wstrzymując płatności za wykonane zlecenia, czy za zrealizowane kampanie mediowe. To diagnozuję jako największy obecnie problem branży kreatywnej. Pozostaje tylko wyciągnąć wnioski na przyszłość - zwraca uwagę Dunin.

Paulina Sergiel, digital communication&marketing specialist w K2 Precise zdradza, że agencja aktualnie zaangażowana jest w kilka procesów przetargowych.  Tylko w jednym przypadku klient zdecydował się na wstrzymanie projektu na 3 tygodnie. Pozostałe procesy przebiegają zgodnie z planem i ustalonym wcześniej harmonogramem.

- W przypadku jedynego wstrzymanego procesu u nas, powodem decyzji klienta była chęć osobistego spotkania z agencją. Wszystkie pozostałe procesy są prowadzone zdalnie. Począwszy od briefingów, po prezentacje – mówi Paulina Sergiel. Dodaje, że jest za wcześnie, aby przedstawiać wiążące prognozy biznesowe. - Pewne jest jednak, że obszar nowego biznesu jest szczególnie zagrożony w obecnej sytuacji. Jeżeli kryzys potrwa do 6 tygodni, można założyć, że nie wpłynie on drastycznie na wyniki całego roku. Jeżeli jednak będzie się przedłużał, wówczas liczba procesów przetargów znacznie się zmniejszy, a rywalizacja między agencjami jeszcze bardziej zaostrzy – podkreśla nasza rozmówczyni.

Michał Ryszkiewicz, managing partner z agencji Kamikaze uważa, że przed branżą reklamową kilka trudnych miesięcy. - Z mojej perspektywy najtrudniejszy jest zawsze brak danych. Poruszamy się dzisiaj na różnych mniej lub bardziej prawdopodobnych scenariuszach - czasem bardzo skrajnych. Nie wiemy w jaki sposób 'lock-down' dotknie wyniki sprzedaży naszych klientów, a przede wszystkim kiedy się skończy - zaznacza Ryszkiewicz.

PR kryzysowy w cenie

Gdy w pierwszej połowie marca zaczęły pojawiać się informacje o pierwszych zachorowaniach na koronawirusa w Polsce, a rząd zaczynał stopniowo wprowadzać coraz więcej ograniczeń i obostrzeń, szefowie wielu agencji PR mówili, że mają dużo więcej niż zwykle pracy, bo klienci szukają rozwiązań związanych m.in. z komunikacją kryzysową.

Są jednak też takie agencje PR, które kryzys zaczął dotykać. Szef jednej z nich - prosząc o anonimowość - zdradził w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że jego agencja musiała odwołać (przenieść) dwa eventy, zawiesiła rekrutację, straciła obsługę dwóch projektów, które bazowały na spotkaniach z ludźmi (na czas nieokreślony). - Myślę też, że wydłużą się albo zostaną zawieszone przetargi, w których bierzemy udział - każdy będzie uważnie oglądał złotówkę - stwierdził nasz rozmówca.

Ryszard Solski, prezes agencji Solski Communication też przyznał, że jego firma ma czasowo zawieszone rozmowy z jednym klientem, który wybrał jej ofertę w przetargu. - Jeśli chodzi o ok. 20 klientów, z którymi pracujemy od lat, mamy na razie tylko jeden sygnał w sprawie ewentualnego zmniejszenia zakresu prac. Myślę jednak, ze takie sygnały ze strony tych klientów agencji PR, którzy najmocniej odczuwają ograniczenia w pracy handlu, komunikacji czy w turystyce, mogą się mnożyć – przewiduje Ryszard Solski.

Z kolei Grzegorz Szczepański, CEO agencji H+K Strategies zapewnił, że żaden z przetargów, w których uczestniczy agencja nie został odwołany, ale w przypadku tych zakończonych agencja nadal czeka na ogłoszenie decyzji.

- Nie wyobrażam sobie natomiast, by w obecnej sytuacji ktokolwiek ogłaszał nowe przetargi ma tzw. starych briefach. Sytuacja jest nadzwyczajna i wymaga przeorientowania biznesu po każdej ze stron. My jesteśmy obecnie maksymalnie skoncentrowani na jak najlepszej obsłudze naszych obecnych klientów. Spodziewam się, że po stronie usługobiorców następuje obecnie analogiczna koncentracja na potrzebach ich konsumentów, więc na nowe briefy musimy jeszcze chwilę poczekać. Do tego czasu wszyscy powinni intensywnie pracować z dotychczasowymi partnerami - mówi Szczepański.

O wpływ zawieszanych czy odwoływanych przetargów na biznes agencji nie martwi się Adam Łaszyn, prezes agencji Alert Media, bo – jak twierdzi -  biznes ten nigdy nie opierał się na przetargach, tylko na klienckich poleceniach dotyczących kompetencyjnej specjalizacji jaką są strategie komunikowania i sytuacje kryzysowe.

- Zatem tąpnięcie na rynku przetargów po prostu nie dotknie naszej firmy i agencji o podobnym modelu. Natomiast idą złe czasy dla agencji PR w ogóle. Z całą pewnością bardzo rewidowane są teraz budżety marketingowe. I to z różnych powodów - wiele firm klienckich staje dziś nawet wobec zagrożenia istnienia, a dotychczasowa komunikacja wielu innych jest absolutnie nieadekwatna do obecnej sytuacji, więc kampanie są wstrzymywane lub muszą ulec zmianie. A już wiadomo, że obecna sytuacja wynikająca z koronawirusa nie poprawi się w ciągu kilku tygodni - podkreśla Adam Łaszyn.

Budżety będą się zwijać

W jego ocenie największe zagrożenie dla agencji PR stanowi gruntowne przemodelowanie komunikacji i budżetów większości klientów, jak i recesja, która jest już pewna. - Budżety będą się zwijać. Już się zwijają. W naszej agencji pracy jest obecnie dużo, nie mamy weekendów, bo komunikacja kryzysowa jest teraz w cenie. Ale można się spodziewać trudnych miesięcy dla całej branży usług PR jako części obszernego sektora małych i średnich firm - chyba najbardziej zagrożonego nadciągającą recesją – uważa nasz rozmówca.

O spowolnieniu procesów zakupowych w kontekście usług marketingowych mówi też Rafał Czechowski, managing director w ImagoPR, który przyznaje, że nie doszło do jego spotkań z dwoma nowymi klientami.

- To oznacza mniejszą aktywność klientów w zakresie definiowania zapotrzebowania na działania PR oraz wydłużoną ścieżkę decyzyjną w rozpoczętych postępowaniach. Naturalnie jakaś część nowych zleceń jest wprost związana z bieżącą sytuacją, ale z mojej perspektywy nie zastępują one "normalnej" codzienności w zakresie new business. Powody są taktyczne i techniczne. Te pierwsze bazują na niepewności, jakie kroki  trzeba czy warto podejmować. Te drugie są związane z realnym brakiem możliwości odbywania spotkań. Usługi profesjonalne to biznesy relacyjne, często długoterminowe kontrakty i w początkowej fazie współpracy bezpośredni kontakt trudno jest zastąpić rozmową przez komunikator - twierdzi Czechowski.

PR kryzysowy nie zrekompensuje spadków na PR produktowym

- Gdy dwa miesiące temu wspomniałem o możliwym spowolnieniu będącym następstwem przestoju chińskiej gospodarki, nie znalazłem nikogo, kto podzielałby moje obawy. Ale i ja wówczas nie zdawałem sobie sprawy z tego, że lokalny kryzys przerodzi się tak szybko w kryzys globalny. Co ciekawe, jeszcze niedawno szefowie dużych agencji z dużym optymizmem patrzyli w przyszłość wychodząc z założenia, że epidemia i związane z nią trudności, zwiększą zapotrzebowanie np. na doradztwo kryzysowe. Po części to prawda, jednak nie zrekompensuje ono spowolnienia w innych obszarach, np. PR produktowym czy  organizacji konferencji - zaznacza Adam Mitura, prezes agencji InPlus Media.

Podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że nie ma co zaklinać rzeczywistości: większość branż odczuje skutki kryzysu, który niesie ze sobą globalna pandemia a branże marketingowa, reklamowa, konsultingowa są tymi, które dostaną rykoszetem i ucierpią jako pierwsze. - Na razie wciąż pojawiają się nowe zapytania ofertowe. Z drugiej strony, część klientów zamraża działania lub wstrzymuje decyzje czekając na to, co przyniesie przyszłość. Nikt o tym nie mówi oficjalnie, ale już dziś na rynku są agencje, które drastycznie zmniejszają zatrudnienie – nie o kilka czy kilkanaście, ale o kilkadziesiąt procent. Inne przygotowują się do zwolnień lub bardzo rygorystycznie pilnują kosztów w oczekiwaniu na dalszy rozwój wypadków. Są też takie, które całkowicie zawiesiły działalność - podkreśla Adam Mitura.

W jego ocenie w perspektywie najbliższych tygodni w najtrudniejszej sytuacji mogą znaleźć się te agencje, które działają w sektorze b2c, nie mają zdywersyfikowanych źródeł przychodów i współpracę opierają na kontraktach z globalnymi koncernami oraz spółkami należącymi do zagranicznych udziałowców. Uważa, że spowolnienie w Stanach Zjednoczonych oraz Europie Zachodniej może skutkować szybkimi decyzjami o redukcji wydatków na rynkach wschodzących. - Co będzie dalej, trudno prognozować. Mamy bowiem do czynienia z sytuacją bez precedensu. Gospodarki wielu krajów z dnia na dzień, dosłownie stanęły i nie wiadomo kiedy wrócą na właściwe tory. Na całą sytuację warto jednak też spojrzeć z innej strony. Komunikacja z rynkiem w trudnym czasie staje się jeszcze ważniejsza, a po kryzysie zawsze przychodzi odbicie - podkreśla nasz rozmówca.

Dużo zleceń krótkoterminowych, bieżących

Eliza Misiecka, dyrektorka Genesis PR zdradza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że przetargi długoterminowe są zawieszone lub przesunięte, jednak nazw klientów nie podaje. Tłumaczy to tym, że obecnie wszystkie siły i cała uwaga firm jest skupiona na koronawirusie. - Pojawia się za to dużo zadań i zleceń związanych z bieżącą sytuacji i komunikacją. Na pewno należy brać pod uwagę, że firmy zmodyfikują plany marketingowe - w zależności od rozwoju sytuacji. Skala już odwołanych imprez jest tak duża, że wpłynie na decyzje marketingowe firm. Akcenty przełożą się na bezpieczeństwo zatrudnienia i nowe rozwiązania systemowe - w tym także komunikacji wewnętrznej. To teraz priorytety - zaznacza Eliza Misiecka.

W nieco mniejszym stopniu wpływ epidemii na kondycję finansową firm odczuwają jak na razie domy mediowe, które obecnie skupiają się na dopasowaniu media planów i opracowaniu strategii mediowych do nowych oczekiwań swoich klientów, którzy w znacznej większości przenoszą budżety z jednych mediów do drugich.

Wyraźne spowolnienie w nowym biznesie

Jednak Ewa Góralska, managing director w domu mediowym MullenLowe MediaHub nie ukrywa swoich obaw o przyszłość biznesową agencji mediowych. - Najbardziej niepokojącym jest obszar nowego biznesu, gdzie doświadczamy wyraźnego spowolnienia. Ilość postępowań przetargowych wyraźnie spada, część już rozpoczętych  została wstrzymana. Trudno  jest realizować projekty nowobiznesowe bez możliwości spotkań, poznania się zespołów, system pracy zdalnej się tu nie sprawdzi. Nasz model biznesowy  oparty jest na społecznej interakcji, nie chodzi tu tylko o relacje klient/agencja, ale również cały szereg powiązanych podwykonawców. Drugim powodem spowolnienia jest zmieniająca się rzeczywistość konsumenta.  Czy zmieni się ich  system wartości,  preferencje zakupowe, sytuacja ekonomiczna- prawdopodobnie jest zbyt wiele niewiadomych, które sprawiają, że trudno jest bazować na wiedzy sprzed pandemii. Być może dopiero pozyskanie tej wiedzy pozwoli marketerom stawiać bardziej realistyczne cele komunikacji. No i trzecim powodem jest na pewno szukanie oszczędności i redukcja wydatków reklamowych, tym samym mniejszą ilość postępowań - podkreśla Ewa Góralska.

Według Weroniki Szwarc -Bronikowskiej, wiceprezes zarządu ds. strategii i rozwoju w Media People ten rok jest bardzo nieprzewidywalny, bo dziś wszystko  zależy od tego, jak długo potrwa obecny stan zamknięcia dużej części retailu i ograniczonej mobilności Polaków. - Najważniejszym elementem jest jednak stabilność zatrudnienia Polaków a zatem ich potencjał zakupowy oraz możliwość sprawnego kupowania online i dowożenia produktów do domów klientów. Od tego będą uzależnione decyzje marketerów co do budżetów ale w szczególności finalnych strategii mediowych. Na razie nie mamy sygnałów o radykalnym zmniejszeniu budżetów, jedynie o przesunięciach i zmianach media miksu – mówi ekspertka.

To nie czas na szukanie nowych partnerów

Małgorzaty Węgierek, CEO Havas Media Group nie dziwi to, że część przetargów została wstrzymana, bo - jak mówi - to nie jest teraz priorytet dla żadnej z firm, w takiej sytuacji najważniejsza jest koncentracja na bieżącym biznesie i układanie scenariuszy na przyszłość. Jej zdaniem klienci stawiają na pracę ze sprawdzonym partnerem, który zna biznes, nie ma większego sensu, a przede wszystkim czasu na szukanie w takiej sytuacji nowego partnera i wprowadzanie go w tajniki biznesu. - Wyraźnie widać natomiast, że marki stawiają na jakościową komunikację w tym trudnym okresie i rośnie znaczenie kontentu oraz kontekstu. Kluczowe staje się utrzymanie tonu komunikacji w duchu meaningful – co potwierdzają doświadczenia naszych kolegów z innych rynków, na których problem ten zaczął się wcześniej. Ogromne znaczenie ma tutaj pomoc konsumentom, wspieranie ich na duchu czy solidarność z izolowanymi. Ważne jest również szybkie wyczucie trendów na wzrost zapotrzebowania na rozrywkę. Natomiast widać, że wszyscy żerujący na koronawirusie są bardzo źle odbierani, a fake newsy wycinane także przez FB i inne platformy.
Z obecną sytuacją wiąże się także nowość dla działań w internecie związanych z brand safety - niektóre marki nie chcą być kojarzone z pandemią koronawirusa - mówi Małgorzata Węgierek.

Przetargi to koło napędowe branży komunikacji marketingowej

- Przetargi były, są i będą kołem napędowym branży komunikacji marketingowej i z całą pewnością nie znikną w związku w pandemią i kryzysem, jaki ona już wywołała i z jakim jeszcze przyjdzie nam się zmierzyć – podkreśla Marta Macke, założycielka i managing partner z Shortlist Consulting.

W jej opinii w tej chwili wiele projektów i przetargów będzie odwoływanych lub przesuwanych, bo rynek obserwuje rozwój sytuacji i dostosowuje się w związku ze zmianami wywołanymi kryzysem. Branże takie jak np. obuwnicza, fashion czy gastronomia mierzą się w tej chwili z kryzysem, jakiego nigdy nie doświadczyły. Zatem firmy z kategorii najbardziej dotkniętych przez kryzys muszą ciąć koszty i będą weryfikować swoje budżety reklamowe.

- Z badania, jakie Shortlist Consulting przeprowadziło z managerami marketingu wyższego szczebla i zakupów oraz agencji komunikacji marketingowej wynika, że właściwie wszyscy zdają sobie sprawę, że przetargi zostaną wstrzymane lub przesunięte z uwagi na ponowną weryfikację budżetów lub wdrożenie nowych procedur – zaznacza Macke. Dodaje, że tak jak agencje przeszły na zdalną pracę, tak i przetargi będą prowadzone w systemie zdalnym. - O ile nie jestem zwolenniczką wszelkiego rodzaju aukcji internetowych w kupowaniu usług marketingowych, o tyle prowadzenie procesu przetargowego poprzez komunikację wirtualną nie stanowi z mojej perspektywy wyzwania. Robimy to już z wieloma naszymi klientami, ułatwiając klientom i agencjom komunikację na różnych etapach przetargu czy prowadząc warsztaty, spotkania ad hoc z klientami i partnerami agencyjnymi. W rzeczywistości jest to sposób prowadzenia działalności w erze cyfrowej. Moje doświadczenie pokazuje więc, że możemy przeprowadzić cały proces przetargowy nie wychodząc z domów, tak samo jak przeprowadzić szkolenie czy projekt doradczy. Ok. 70 proc. klientów i prawie 90 proc. agencji jest gotowa na uczestnictwo w takim rodzaju przetargu, a znacząca część miała doświadczenia w pracy przy przetargu prowadzonym zdalnie, przynajmniej na niektórych etapach. Przetarg ma swoją dynamikę i uporządkowaną strukturę i chociaż zawsze zarówno podczas szkoleń jak i projektów doradczych uwrażliwiam klientów i agencje na to jak ważne są spotkania osobiste, wizyta w siedzibie agencji czy spotkania typu chemistry meeting, to z łatwością mogę  koordynować proces zdalny i z wykorzystaniem technologii wesprzeć klienta i agencje w dobrej  komunikacji i budowaniu relacji, również na tych etapach, kiedy tak ważny jest kontakt  bezpośredni i możliwość osobistej prezentacji, czyli de-brief, chemistry meeting, tissue meeting i  prezentacja przetargowa - uważa Marta Macke.

Polska reklama w 2019 roku wzrosła do 10 mld zł

W ub.r. wartość polskiego rynku reklamowego zwiększyła się o 3,2 proc. do 9,828 mld zł. W internecie nastąpił wzrost o 10,1 proc., a w kinach - o 7,5 proc. - wynika z danych Publicis Groupe.

Dołącz do dyskusji: Branża marketingowa dostanie rykoszetem i ucierpi jako pierwsza przez skutki gospodarcze wywołane epidemią koronawirusa (opinie)

11 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Ok
i dobrze, chora była ta branża na chciwość, może trochę wyzdrowieje...
odpowiedź
User
Adam Lipkowicz
oldschoolowe agencje zatrudniające starych małoelatycznych ludzi będą musiały odejść...
budżety zmniejszone dodatkowo zostaną przez klientów przesunięte w inne obszary
docenimy wsrtość specjalisów UX, accountów, którzy nie zasiedzieli się przez lata w beteatelu tylko rozwijali swoją wiedzę o nowe obszary dotarcia do konsumenta. Mniejsza wartość bedzie miał operatot dtp, bo nadszedł właśnie czas kiedy pożegnamy tradycyjny nieekologiczny druk ton śmieci w postaci materiałów reklamowych.
To dobry czas dla młodych eladtycznych i kompetentnych agencji reklamowych. Starzy Accounci czas na zasłuzoną emeryturę i dzierganie na drutach w bujanym fotelu. Nadszedł czas nowego myślenia i posługiwania się nowymi technologiami. Specjaliści od użyteczności, programiścì, projektanci z otwartymi głowami klienci czekają, bo jak nigdy wcześniej nawet najbardziej zatwardzali bardzo Was teraz potrzebuja! Betonowe agencje żegnajcie.
odpowiedź
User
Brawa dla natury
Precz z dukiem, z tonami śmieciowych ulotek.
Ziemio oddychaj :)
odpowiedź