SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Secret Service” ma szansę na powodzenie, ale musi zdobyć nowych czytelników (opinie)

Dopracowany w warstwie edytorskiej, merytorycznie poszukujący własnej drogi - eksperci branży gier komputerowych przyjęli powrót „Secret Service” życzliwie, ale nie bez zastrzeżeń.

Jerzy Poprawa, redaktor naczelny „CD Action”

Zacznijmy od tego, co podoba mi się najbardziej: znakomity papier, tak na okładce jak i wewnątrz, tego im szczerze zazdroszczę. Dość sterylny layout nawiązuje do czasopism anglojęzycznych ze wskazaniem na Edge, ale w końcu jak się wzorować - to na najlepszych. Co do samych tekstów, uczucia mam dość mieszane. Przyznam, że po tej ekipie oczekiwałem dużo, dużo więcej.

Czy „SS” zaproponował jakąś nową jakość na rynku prasy poświęconej grom komputerowym? Moim zdaniem nie - wszystko już było.  Chyba, że nową jakością będzie tu pismo gamingowe nastawione głównie na ludzi w okolicy trzydziestki,  patrzących bardziej w przeszłość (szeroko pojęty retrogaming) niż w teraźniejszość i przyszłość, koncentrujące się na tematach „okołogrowych” (publicystyka) a nie  grach (tzn. ich zapowiedziach/recenzjach).

Parafrazując słowa Winstona Churchilla - ekipę „Secret Service” czeka tylko  krew, trud, łzy i pot. Co zresztą dotyczy wszystkich bez wyjątku pism  w tej (i nie tylko tej) branży.

Brak w piśmie dodatków w rodzaju płyty z grami lub innych gadżetów ma sens z ekonomicznego punktu widzenia - przy stosunkowo niewielkim kapitale startowym koszty nośników, licencji etc. byłyby dla nich sporym obciążeniem. Dużo też zależy od tego, do kogo swe pismo kierują.

Brutalnie powiem, że na samej nostalgii obecnych trzydziestolatków długo ujechać się nie da. A zdobycie nastoletniego czytelnika, który nigdy poprzedniego SS nie czytał, bo go wtedy na świecie nie było,  w czasach „a po co mam płacić - w necie mam to samo ale za darmo i szybciej”, na pewno będzie dla nich  sporym wyzwaniem.

>>> Zobacz jedynki gazet i magazynów w naszym nowym serwisie


Grzegorz Drabik, redaktor naczelny „PSX Extreme”

Po przeczytaniu pierwszego numeru „Secret Service” mam bardzo mieszane odczucia. Jest kilka ciekawych tekstów oraz dobrych, autorskich zdjęć, ale nie brakuje też wpadek i błędów merytorycznych, widać niedostateczne zgłębienie pewnych danych i tematów, słaby research, archaizmy językowe, błędy korektorskie i kilka słabych jakościowo grafik.

Kompletnie nie rozumiem też decyzji publikowania recenzji gier wydanych wiele miesięcy czy nawet rok temu. Z wielu tekstów przebija także fakt, że wśród redaktorów tworzących „SS” są ludzie, którzy dawno temu zatracili kontakt z grami wideo - nie orientują się we współczesnym rynku, wydarzeniach, ludziach, firmach.

Według mnie głośne obietnice jeszcze nie zostały spełnione. Pierwszy nowy numer odczytuję raczej jako kontynuację linii pisma z lat 90., co niestety nie bardzo pasuje do realiów rynku prasy i gier roku 2014. Zmieniły się czasy, technologie i sam rynek - tak branżowy (gamingowy), jak i czytelniczy.

Moim zdaniem szanse „SS” zależą od kolejnych posunięć redakcji, kierunku rozwoju i doboru autorów. Obok „PSX Extreme” i „CD Action” jest miejsce na polskim rynku na nowy magazyn o grach wideo, zdrowa konkurencja zawsze jest mile widziana.

Czy nowy „SS” bazuje na nostalgii jego dawnych czytelników? Każdy z nas jest w jakimś stopniu sentymentalny, ale rzeczywistość bywa niestety brutalna. Młodzi czytelnicy nie mają sentymentów, bo w większości po prostu nie znają „SS”. Jeżeli mają płacić za prasę, oczekują aktualnych, ciekawych, analitycznych treści, których nie znajdą w internecie - bo to ich główne okno na świat, do tego darmowe. W swoim obecnym kształcie „SS” moim zdaniem ich nie pozyska.  Co do starych, sentymentalnych czytelników - ilu graczy z lat 90. wciąż pielęgnuje to hobby i chce o nim czytać za pieniądze, a ilu zajęło się codziennym życiem, rodziną, pracą? Moim zdaniem poleganie wyłącznie na sentymentach to duże ryzyko.

 


Michał Gembicki, dyrektor zarządzający CDP.pl

Czytelnicy „Secret Service” to dość sprecyzowana grupa docelowa o konkretnych oczekiwaniach - głównie merytorycznych. Mogę śmiało powiedzieć, że tematyka pierwszego numeru była ciekawa i wciągająca. Ale oceny jakościowe pozwolę sobie zostawić na kolejne numery. „Secret Service” ma szansę stać się medium opiniotwórczym, ale tylko od prowadzących zależy, jak tę szansę wykorzystają. Dodam, że stoi przed nimi niełatwe zadanie, bowiem mierzą się z legendą.

Kampania crowdfundingowa „Secret Service” pokazała przede wszystkim, że czytelnicy są otwarci na nowe inicjatywy, że potrzebują różnorodności na rynku czasopism poświęconych grom. A to z kolei pokazuje, że rynek wcale nie jest aż tak niszowy i zamknięty. Mamy tzw. graczy corowych, graczy sentymentalnych, graczy poszukujących - i do każdego z nich można trafić z ofertą prasową, oczywiście jeśli oferta ta jest dobrze skonstruowana i przemyślana.  Od jakiegoś czasu brakowało na rynku magazynu skłaniającego się do szerszej publicystki, być może „Secret Service” wypełni tę lukę.

Czas pokaże, czy kampania w serwisie Polak Potrafi była romantycznym zrywem czy może twórcom „SS” udało się poderwać serca fanów na dłużej - na przekór trendom. Trzymam kciuki za ten projekt, mając w pamięci wszystkie niesamowite chwile, jakich przysporzyło mi czytanie tego pisma w zamierzchłych czasach. Od pewnego czasu widać na rynku trend wskrzeszania dawnych marek. W niektórych przypadkach, takich jak np. Frugo kończy się to sukcesem, w przypadku innych porażką.

O tym, czy „SS” powinien dołączać do swoich wydań płyty z grami zdecydują sami czytelnicy. Z mojej perspektyw - dojrzałego czytelnika- dodawane do magazynu płyty nie ma znaczenia. Nie z ich powodu decyduję się na zakup tego a nie innego magazynu. Jednak dla młodszych czytelników - tzw. cover ciągle potrafi mieć kluczowe znaczenie.
„Secret” oczywiście odwołuje się do legendy, ale to korzyść i utrudnienie jednocześnie. Redakcja ma teraz przed sobą bardzo trudne zadanie. Z jednej strony musi sprawić, by dawnych fanów SS nie rozczarowała zawartość nowej odsłony, z drugiej zaś musi przyciągnąć nowych czytelników, którzy zapewnią pismu przetrwanie i rozwój. Mam nadzieję, że się uda.

 


Aleksy Uchański, były redaktor naczelny „Gamblera”, „Playa” i „Komputer Świat Gry”, były dziennikarz „Top Secret”

Nie umiem wczuć się w fanów „oryginalnego Secreta”, bo nigdy nim nie bylem. Zawsze z tym pismem konkurowałem. Natomiast nowa edycja podoba mi się. Podoba mi się okładka i zmiana logo (choć na silnie nawiązujące do poprzednika). Podoba mi się proporcja między materiałami retro, materiałami „okołogrowymi” i tymi o nowych grach. To jest nierozwiązywalna zagadka jak te proporcje wymieszać, i jak szeroko zdefiniować tematykę w świecie komputerów, konsol, komórek i tabletów. Odpowiedzi idealnej nie ma, ale redakcja udzieliła odpowiedzi moim zdaniem bardzo dobrej.
 Najmocniejszą stroną pisma, jak się spodziewałem, jest sekcja retro. Seria kapitalnych artykułów. Nie mam też pewności czy nie nadmiernie wiele miejsca poświęcono na felietony.

Precyzyjnie nie podoba mi się layout, który jest prosty, wyczyszczony z dodatków, ale przez to na mnie tworzy wrażenie monotonii, zwłaszcza tam gdzie po sobie następuje kilka krótkich tekstów. Rozczarowała mnie Tunguska, od takiego specjalisty jak Micz oczekuję naprawdę porywającego działu o „X Files”. Fajny artykuł o Knight Lore, ale takie programistyczne smaczki proszą o infografikę. W ogóle w tym obszarze pismo jest nadmiernie konserwatywne: łączy tylko obrazki i tekst, dobra infografika to w żadnym razie nie macdonaldyzacja przekazu, przeciwnie, na tym polega nowoczesne komunikowanie.

 


Łukasz Malik, redaktor naczelny Gry-Online.pl

Nie miałem okazji szczegółowo wczytać się w pierwszy numer, przejrzałem go pobieżnie. Nawet gdybym zapoznał się z pracą kolegów po fachu, nie chciałbym publicznie oceniać stworzonych przez nich artykułów.

Szata graficzna w mojej opinii jest mocną stroną „Secret Service”. Łączy nowoczesną przejrzystość z bardziej klasycznym podejściem w takich działach jak np. KGB. Świetnie zaprojektowana okładka, jakość papieru wywarły na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie. Rynkowe szanse „Secret Service” zależą od jakości treści i modelu dystrybucji na jaki zdecyduje się wydawca. Zachodnie pisma jak „Edge” i „Game Informer” stawiają mocno na elektroniczne wydania dostępne w App Store czy Google Play, sam jestem prenumeratorem obu tych periodyków i absolutnie nie mam zamiaru rezygnować z subskrypcji. Jeżeli „Secret Service” zaoferuje jakąś unikalną wartość w postaci wnikliwej publicystyki i ekskluzywnych treści na pewno znajdą się ludzie, którzy będą w stanie za takie pismo zapłacić zarówno w formie drukowanej jak i elektronicznej, która jest nieuniknioną formą jakiejkolwiek prasy.

„Secret Service” nie jest próbą sklonowania „CD Action” i w mojej opinii to najmądrzejszy ruch na jaki mogli zdecydować się twórcy pisma. Wielokrotne próby zagrożenia pozycji „CD Action” w Polsce zawsze kończyły się tak samo.

Inna grupa docelowa, dobór tematów i brak płyt pokazują pewien kierunek. Jednak przy takich założeniach pismo musi oferować artykuły na poziomie, który jest zdecydowanie wyższy niż u konkurencji (zarówno drukowanej jak i internetowej). Sentyment zapewni jakąś (na początku stałą, ale powoli wykruszającą się) grupę fanów, ale nie wierzę by pociągnął on sprzedaż pisma. Wierzę natomiast, że nawet przy mniejszej liczbie odbiorców potrzebnych by pismo było rentowne, jest zapotrzebowanie na periodyk dla starszej grupy docelowej, która chcę pogłębić swoją wiedzę o gamedevie, designie i poczytać wnikliwe analizy oraz absorbujące felietony. Pytanie brzmi tylko, czy to pismo będzie miało nazwę „Secret Service”.

>>> Zobacz jedynki gazet i magazynów w naszym nowym serwisie

  • 1
  • 2

Dołącz do dyskusji: „Secret Service” ma szansę na powodzenie, ale musi zdobyć nowych czytelników (opinie)

19 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
mati
W mojej opinii projekt ten upadnie w bardzo krótkim czasie z prostej przyczyny - nostalgia marketing jeszcze nikomu się nie udał i prawdopodobnie po początkowych idealistycznych westchnieniach każdy w końcu stwierdzi "to już nie to samo".

Wiecie, synowi klocki Lego kupicie, ale czy kupilibyście je sobie tak po prostu? A nawet jeśli to ile radochy zdążą dostarczyć zanim zaczną zbierać kurz?
odpowiedź
User
Zawiedziony
Z takim podejściem to radziłbym redakcji najpierw skupić się na tych, którzy wsparli wasz projekt, a potem myśleć o tych, którzy waszej gazety jeszcze nie kupili. Wsparłem was w akcji crowdfoundingowej, SS ukazał się w kioskach w poniedziałek, dziś jest czwartek, a ja go jeszcze nie otrzymałem. Wy chyba robicie sobie jakieś jaja. W dodatku bardzo słabe. Tak się nie robi panowie. Następnego numeru raczej nie kupie, bo nie lubię, jak się mnie robi w ch.
odpowiedź
User
LOL
Haha dobre, bardzo dobre. Stare lisy z SS kombinujac jak tu zyskac nowych czytelnikow traca starych, ktorzy de facto sfinansowali ich powrot. ROTFL
odpowiedź