SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Problemy Kanału Sportowego. "Stanowski zezłomował wizerunek Borka i Smokowskiego"

Jak wygląda dziś obraz Kanału Sportowego? - Mówiąc brutalnie, swoim materiałem Stanowski dosłownie "zezłomował" wizerunek Borka, trochę także Smokowskiego, osłabił również wizerunek Kanału Sportowego - mówi w mocnych słowach ekspert Grzegorz Kita. Skąd ten efekt? - Bo ośmieszenie przylepia się prościej, trwalej i skuteczniej - dodaje Kita w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Mateusz Borek o tym, że nic nie łączy go z Andrzejem Z. przekonywał na Kanale Sportowym Fot. ScreenshootMateusz Borek o tym, że nic nie łączy go z Andrzejem Z. przekonywał na Kanale Sportowym Fot. Screenshoot

Co dalej z Kanałem Sportowym? Jak wygląda dziś wizerunek projektu, który cztery lata temu założyli Mateusz Borek, Tomasz Smokowski, Michał Pol i Krzysztof Stanowski? Ten ostatni niedawno zdecydował się opuścić Kanał Sportowy. Dziś zakłada własny Kanał Zero.

Borek i Smokowski o Stanowskim, ten odpowiedział 

Zaczęło się od nagrywanego w Arłamowie programu "Hejt Park" w niedzielę 5 listopada, w którym Borek i Smokowski zabrali głos w sprawie odejścia Stanowskiego. - To jest dziecinada. Usuwanie opisu z Twittera, Instagrama. Ja z Krzyśkiem odbyłem rozmowę (…) Mieliśmy ustalić jakieś warunki brzegowe, datę, obwieszczenie odejścia z kanału. Krzysiek umówił się ze mną w środę czy czwartek i w piątek. W piątek nagrywając ostatniego Mazurka, który został niewyemitowany, zapłacony ale niewyemitowany, to sobie [Stanowski] zamieścił oświadczenie – ujawnił Borek. - Krzysiek uznał, że jest większy od nas, większy niż siedziba Kanału Sportowego. Jest tak bardzo duży, że już nie ma tlenu, którym moglibyśmy razem oddychać. Uważam, że jeżeli ludzie przestają się ze sobą zgadzać co do pewnych rzeczy, no to niech po prostu idą w swoje strony - dodał Smokowski.

Stanowski odpowiedział swoim byłym współpracownikom w ostatni piątek, zamieszczając ponadgodzinny film. W opublikowanym nagraniu tłumaczył, dlaczego zdecydował się odejść z Kanału Sportowego. Wskazał m.in. na spór z pozostałymi wspólnikami, a głównie z Mateuszem Borkiem. Opowiedział także m.in., że nie zgadzał się z obowiązującym sposobem rozliczania efektów pracy i w jakich okolicznościach miała zostać zwolniona jego matka. Przyznał, że chciał odkupić udziały od Borka, ale ten nie był zainteresowany. Następnie chciał sprzedać współwłaścicielom swoje udziały, ale też nie przyjęli jego propozycji. 

Stanowski wskazywał również na brak atmosfery w pracy. - Nie działamy w super atmosferze. Tak naprawdę nie jesteśmy nawet kolegami albo nimi co najwyżej bywamy. Tomek (Smokowski - przyp.red.) zresztą za każdym razem gdy tylko się napił, od razu wyznawał, że mnie nienawidzi. Zadawałem sobie pytanie, po co pracować z kimś, kto mnie nienawidzi? Mateusz (Borek - przyp.red.) miał, ma i będzie miał problem ze mną, z Weszło, z moimi pracownikami. Problem, którego nie umiem zdiagnozować i go rozwiązać. Ale on nie zniknie. Mam dość toksyn, agresji słownej, obmawiania, intryg. Uznałem, że muszę się usunąć. Nie chciałem robić scen - przekazał Krzysztof Stanowski.

Ekspert: Cios w wizerunek Kanału Sportowego

- Używając sportowych określeń, najpierw duet Borek-Smokowski wykonał lekki nokdaun na Krzysztofie Stanowskim. On zaś potem "oddał" im, ale już za pomocą ciężkiego nokautu. Szeroko rozumiany wizerunek Kanału Sportowego na pewno został osłabiony. Ciężki nokaut od Stanowskiego dotknął nie tylko wizerunków Mateusza Borka i Tomasza Smokowskiego, ale także trochę samego projektu - mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Grzegorz Kita ze Sport Management Polska. Dlaczego tak uważa?

- Bo w materiale Stanowskiego jest kilka takich elementów, które budzą bardzo silny, nieprzyjemny dysonans poznawczy nie tylko u widzów, ale także u sponsorów, marketerów. Używa się często określenia, trochę banału, że "dla biznesu liczą się tylko pieniądze (liczby), merytoryka, zasięgi". To prawda, ale tylko częściowa. Ludzie pracują z ludźmi, sponsorzy to nie bezimienne, zbiorowe twory, ale konkretni ludzie i decydenci. Kanał Sportowy był przez nich postrzegany jak pozytywne przedsięwzięcie czterech znanych, barwnych postaci medialnych, fajnie kojarzonych. Jawił się jako pozytywna synergia, kanał wzbudzał zainteresowanie i emocje. Stanowski ujawniając, że między nimi nigdy nie było nawet koleżeństwa, a nawet niektórzy ludzie tam się nienawidzili, pojawiała się toksyczna atmosfera, obnażył ten wizerunek, osłabił podwaliny, wiarę - także biznesową - do Kanału Sportowego - wskazuje Kita.

Bardzo często mówi się w marketingu, że autentyczność to kluczowa cecha. - Z materiału Stanowskiego niektórzy mogą wywnioskować, że Kanał Sportowy był wewnętrznie sztuczny, wbrew pozytywnemu wizerunkowi. To problem dla całego projektu, bo odbiorcy mogli nabrać przekonania, że główne twarze po prostu udawały przed widzami i partnerami, a to źle rokuje dalszemu zainteresowaniu - uważa nasz rozmówca.

Dr Katarzyna Kopeć-Ziemczyk także uważa, że Kanał Sportowy został pokiereszowany wizerunkowo. - Uważam, że to co się stało w Arłamowie będzie się za nimi ciągnęło. Panowie chcą dziś ciszy, życzą sobie dobrze i to ma znaczenie - stały widz przyjmie argumenty, pójdzie dalej za nazwiskami. Będą mijały dni, jako odbiorcy jesteśmy przebodźcowani i większość z nas o wszystkim wkrótce zapomni. Myślę jednak, że przy każdej możliwej okazji, gdy obecni właściciele Kanału Sportowego popełnią jakiś błąd, zamieszanie ze Stanowskim może być im znów wyciągane. Będą głosy typu "trzeba uważać, "nie wiadomo, czy można zaufać". Osobiście zawsze czuję niesmak po takich historiach, bez względu na to, kto miał rację.  Ta historia jest jak rysa na szkle, rysa na projekcie pod nazwą Kanał Sportowy - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Kopeć-Ziemczyk, ekspert komunikacji i PR, medioznawca.

Zdaniem Kity, wizerunek Kanału Sportowego osłabia także kwestia kilku umiejętnie podanych ośmieszeń przez Stanowskiego jak choćby sprawa kamer czy wyposażenia studia. - Jeśli słyszymy, że sprzęt nie należy tak naprawdę do Kanału i miał być do zwrotu, to wygląda to niepoważnie - wskazuje ekspert.

W piątkowym nagraniu Stanowski tłumaczył, dlaczego nie wszedł do Kanału Sportowego jako osoba fizyczna, a jako Weszło TV (55 procent ma należeć w tej spółce do Stanowskiego, a 45 do jego żony). - Musiałem tak zrobić, bo Weszło TV wniosło do Kanału Sportowego cały osprzęt, studio. Było właścicielem sprzętu, z którego Kanał Sportowy przez lata korzystał. Bez tego kanał by nie powstał. Właśnie dlatego powstał ten kanał, że nie trzeba było nic wrzucać na początku niepewnego interesu. Dlatego wszedłem jako Weszło TV, bo ktoś musiał wnieść kamery, światło, studio itd - przyznał.

Stanowski wybrał lepszą taktykę?

Dlaczego przekaz Stanowskiego okazał się dużo skuteczniejszy od tego, jaki opinii publicznej zaproponowali Smokowski i Borek? - W całym tym zamieszaniu wygrał nie tylko Stanowski, ale też jego sposób narracji czy formułowania zarzutu. Zarzuty postawione w Arłamowie przez Borka czy Smokowskiego do Stanowskiego miały charakter ogólno-merytoryczny i raczej „biznesowy”. Tego rodzaju zarzuty nigdy nie są zerojedynkowe i zawsze są dyskusyjne. Jedni w nie wierzą, inni nie, wielu wzrusza ramiona, zostaje obok tematu. Takie argumenty są zbyt skomplikowane, wymagają namysłu, zapoznawania się z kolejnymi materiałami, są niejednoznaczne by "kupić" je w całości - wskazuje Kita.

Inną drogą poszedł Stanowski w ostatnim filmie. - Owszem, użył argumentów merytoryczno-biznesowych, ale wyszło też coś skuteczniejszego. Z materiału nagranego przez Stanowskiego wyewoluowało ośmieszenie, które przylepia się prościej, trwalej i skuteczniej. Mocno ośmieszony został wizerunek Borka, trochę mniej, ale też Smokowskiego i ogólnie całego kanału. Pojawiły się sformułowania, hasła, które zapadły ludziom w pamięć typu "ten ciągle gra w padla", "tamtemu ciągle się coś wydaje", "Kanał Sportowy nie miał swoich kamer". Ośmieszanie zostaje, a merytoryka jest dyskusyjna. To dziś widać w internecie w komentarzach, gdy jedni nabijają się z urlopów i padla, inni z „człowieka z miasta” - zauważa Grzegorz Kita.

Na koniec nagrania Krzysztof Stanowski raz jeszcze zaapelował do Mateusza Borka, by ten nie wypowiadał się na jego temat i nie pouczał go w sprawach zasad czy biznesu. - Nasze standardy zachowań są dramatycznie inne i dlatego między innymi nie chciałem dłużej współpracować - powiedział. - Nie ma co ukrywać, że Mateusz Borek wyszedł z tej konfrontacji najsłabiej. Za dużo było negatywnych emocji w jego wypowiedziach. Widać, że bardzo osobiście do tego podszedł. Na samym końcu raczej nie uzyskał efektu, na jaki liczył - uważa dr Kopeć-Ziemczyk.

I dodaje: "Z kolei Krzysztof Stanowski miał czas, przygotował się. Wypuścił godzinny materiał, który był bardzo konstruktywny. Nie oceniam faktów, bo nie mam pojęcia, co tam się wydarzyło między nimi. Natomiast jako osoba zajmująca się mediami muszę przyznać, że wypowiedzi Stanowskiego wyglądały na bardziej stonowane, przemyślane. Widzieliśmy plan na to nagranie. Z kolei w Arłamowie obserwowaliśmy ludzi targanych bardzo silnymi emocjami, zwłaszcza ze strony Mateusza Borka."

- Stanowski jest wielkim wygranym tego zamieszania. Wielcy przegrani to Mateusz Borek, trochę mniej ale też wyraźnie „poraniony” jest Tomasz Smokowski - i jeszcze półkę niżej sam Kanał Sportowy. Spójrzmy nawet na samo podejście widzów do nagrania Stanowskiego - po trzech dniach ma już ponad 1,8 mln wyświetleń, 117 tysięcy polubień, 17,6 tysięcy komentarzy. To gigantyczne liczby pokazujące, jaką pozycję zdobył Stanowski i jego nagranie w całej tej historii, którą śledzimy od dobrych już paru dni. Mówiąc brutalnie, swoim materiałem Stanowski dosłownie "zezłomował" wizerunek Borka, trochę także Smokowskiego, osłabił również wizerunek Kanału Sportowego - mówi w mocnych słowach Grzegorz Kita.

Kilka godzin po piątkowym nagraniu Stanowskiego Borek Smokowski i Pol brali udział w kolejnym programie z serii "Hejt Park" w Radomiu. Odnieśli się do filmu w sposób bardzo ograniczony. - Dochodzimy do wniosku, że warto w pewnym momencie zamilknąć niż mówić za dużo - powiedział Tomasz Smokowski. - Nie chcę nakręcać niepotrzebnej spirali - dodał Mateusz Borek. 

- Być może panowie przespali się trochę z tym tematem i doszli do wniosku, że kontynuowanie sporu w formie publicznej nie ma najmniejszego sensu. Tak rzeczywiście jest, że z ich perspektywy nie warto w to brnąć. Wizerunkowo odbija się to na nich w bardzo zły sposób - mówi dr Kopeć-Ziemczyk. Grzegorz Kita patrzy na to jednak inaczej.

Borek i Smokowski powinni inaczej zareagować?

- Jestem wielkim fanem strategii "profesjonalnego milczenia" w sytuacjach kryzysowych. Ale najczęściej polega to na tym, by w ogóle powstrzymać się przed rozpoczęciem danego tematu. Powstrzymać się przed faktem a nie po. Panowie Smokowski i Borek zabierając głos w Arłamowie na temat Stanowskiego rozpętali burzę. Na dodatek wiedząc, że ich oponent ma tak naprawdę przewagę w komunikacji w sferze mediów społecznościowych. Próba zamknięcia tematu teraz, próba milczenia po piątkowym materiale, nie wpisuje się w narzędzie "profesjonalnego milczenia", o którym mówiłem. Dlaczego? Bo w tym momencie historia kończy się w świecie namalowanym przez Stanowskiego. Postrzeganiu sytuacji ukształtowanym przez jego materiał. Jego podsumowanie sytuacji zyskuje status wykładni. Milczenie i udawanie, że nic się nie dzieje, to pozostawienie odbiorców z tak fatalnie ukształtowaną opinią i wizerunkami. Z tego trzeba się jakoś ratować. Jak? Tego nie będę kontynuował, bo specjaliści zarabiają na doradztwie w podobnych sytuacjach - wskazuje nasz rozmówca.

Przez ostatnie trzy dni Kanał Sportowy przestało subskrybować ok. 40 tys. użytkowników YouTube’a. W piątek ze śledzenia go zrezygnowało ok. 20 tys. użytkowników, a w sobotę i niedzielę - po ok. 10 tys. To pierwszy znaczący spadek w historii Kanału.  - Na teraz nie rozdzierałbym jeszcze szat nad ubywaniem subskrypcji, ale trzeba to czujnie monitorować i analizować. Trzeba też wykorzystywać porządnie i kreatywnie ten czas gdy Kanał Zero jeszcze nie nadaje. Dzisiaj nie wiemy jeszcze, czym będzie Kanał Zero. Ale wygląda na to, że będzie konkurował z Kanałem Sportowym i zabierał mu sporo przestrzeni na rynku - mówi Kita.

To jaka będzie przyszłość Kanału Sportowego? Grzegorz Kita: "Gdy pojawiły się pierwsze informacje, że Stanowski odchodzi uważałem, że Kanał Sportowy osłabnie, ale tylko trochę. Teraz po tym zamieszaniu myślę, że przyszłość Kanału Sportowego wygląda radykalnie gorzej niż przed tą opisywaną dramą. Ludzie mają już pomysł na substytuowanie swojego zainteresowania w kierunku projektu Stanowskiego. Aczkolwiek uważam, że co do zasady Kanał Sportowy nadal będzie aktywnie działał, być może zmniejszą się liczby, nawet w sposób widoczny, ale nie podważający fundamentów biznesowych"

Przyszłość Kanału Sportowego a Kanał Zero

Po rozstaniu z Krzysztofem Stanowskim obecni współwłaściciele kanału zapowiadają nowe formaty. Pojawił się cykl wywiadów Mateusza Borka "Przesłuchanie". Możliwy jest udział Dariusza Szpakowskiego w jednym z programów. Nadal brakuje jednak większych szczegółów.

- Pytanie, czy Borek, Smokowski i Pol mają już pomysł, jak dalej prowadzić Kanał Sportowy. Nie wiadomo też, co zaproponuje Krzysztof Stanowski od lutego. Bardzo dużo będzie zależało od niego, z jakimi partnerami biznesowymi wystartuje. To wszystko będzie pośrednio wpływało na działalność Kanału Sportowego. Myślę, że Kanał oczywiście utrzyma się. Internet to ogromna przestrzeń, a jedna rysa nie może przekreślać ich całościowego dorobku, wiedzy i doświadczenia. Będą też pracowali nad wzmocnieniami. Mają nowego partnera biznesowego, który wszedł na miejsce Stanowskiego. Być może znajdzie nowy punkt widzenia, spojrzy na to chłodniej, bez emocji - przewiduje dr. Katarzyna Kopeć-Ziemczyk

Na miejsce Krzysztofa Stanowskiego wszedł Maciej Wandziel, były współwłaściciel Legii Warszawa. Wykupił udziały Stanowskiego, a w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl przyznał: "Chciałbym bardzo, żeby Kanał koncentrował się na wysokiej jakości kontencie sportowym. Osobiście uważam, że lepiej, aby mniej było na nim treści politycznych". 

Kita jednak zwraca uwagę: "Absolutnie Kanał Sportowy nie może się teraz zamienić w kanał wyłącznie o sporcie. Od samego początku jego dużą wartością było to, że posługując się nazwą "Kanał Sportowy" w rzeczywistości tworzy treści infotainmentowe. Daje ludziom szeroką rozrywkę i zakres. Widzowie zainteresowani sportem nie ograniczają się przecież wyłącznie do sportu, mają szersze zainteresowania i potrzeby informacyjne. Chcą wiedzieć więcej i trzeba im dawać szeroką ofertę. Jeżeli już zostają ściągnięci w jedno miejsce (czyli do KS), to tam trzeba podać im wszystko, czego potrzebują, zatrzymać ich na dłużej. Kanał Sportowy musi więc zostać przy szerokim zakresie treści."

- Widać, że Kanał walczy o widza - stąd choćby ostatni transfer Mai Strzelczyk. Na pewno nie można go skreślać, wieszczyć jego końca. Nie po takich burzach przychodziło słońce, także na rynku medialnym - mówi dr Kopeć-Ziemczyk. Kilka dni temu go grona gospodarzy „KS Poranka” w Kanale Sportowym dołączyła Maja Strzelczyk, reporterka piłkarska Canal+ Sport.

Kanał Sportowy działa dalej i czeka na kolejne zmiany. Z naszych informacji wynika, że na razie pozostali pracownicy starają się zachować spokój. - Jako zwykły pracownik tego (ostatniego zamieszania między współwłaścicielami - przyp.red.) zbytnio nie odczułem. Atmosfera była dobra w redakcji i taka jest. Pensje były i są. Generalnie na pracowników wpływu to nie ma - mówi anonimowo jedna z osób z Kanału Sportowego w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Bardzie pesymistyczną wizję Kanału Sportowego przedstawił na X/Twitterze Jacek Gadzinowski, ekspert od marketingu. - Wartość/wycena Kanału Sportowego gwałtownie spadnie więcej niż o połowę. Dlaczego? Bo formaty sportowe nie udźwigną takiej skali działania, a podejście obecnego "zarządu" przypomina podejście do otoczenia jak do manufaktury. Mylenie zasięgów z zyskami i podejście z "buta" niektórych z zarządu KS niedługo odpłaci się z nawiązką. Za rok lub dwa w drastycznym przypadku rozwoju sytuacji, dzisiejsze przychody KS można będzie podzielić przez 4/5 (zyski nawet więcej mogą spaść). Minimum. Zasięgi to show, to charyzma, to formaty. Tego pozostała trójka (poza Stanowskim) tyle nie ma. Lub nie rozumie jak działa naprawdę YT i show wokół niego. Bez zasięgów i "podejścia do YT" spadnie „ilość” kasy od sponsorów oraz reklamodawców - napisał.

Stanowski poza Kanałem Sportowym

W połowie października Krzysztof Stanowski wypowiedział swoją umowę z Kanałem Sportowym. - Bardzo dziękuję wszystkim, którzy tworzyli ze mną ten ekscytujący projekt. Przede wszystkim dziękuję widzom, z którymi spędziłem ostatnie blisko cztery lata - czy też rozmawiając podczas programów, czy też czytając Wasze komentarze. Fajnie było! I może jeszcze będzie - napisał.

Kanał Sportowy postanowił, że w okresie wypowiedzenia Stanowski nie będzie już przygotowywał programów. Równocześnie z Kanału odszedł Robert Mazurek, który razem ze Stanowskim prowadził cotygodniowy cykl satyryczny. Obaj zasugerowali, że nowy projekt będą tworzyć wspólnie.

Stanowski oprócz „Dziennikarskiego Zera”, programu z Mazurkiem i „Stanowisko” (to cykl komentarzy o tematyce sportowej) prowadził w Kanale Sportowym część „Hejt Parków” i raz w tygodniu program poranny (zwykle z youtuberem Maciejem Dąbrowskim). 

Od 15 lat Krzysztof Stanowski współtworzy serwis Weszło dotyczący głównie piłki nożnej. Początkowo był to blog, w którym teksty nie były podpisywane, potem rozwinął się w witrynę z informacjami i publicystyką, także w formie wideo na kanale youtube’owym. W lutym br., po odejściu Mateusza Rokuszewskiego do Canal+ Sport, Stanowski wrócił na stanowisko redaktora naczelnego witryny.

W ub.r. dwie spółki zarządzające serwisem Weszło zanotowały spadek przychodów o 5,5 proc. do 4,02 mln zł, a przy wzroście kosztów o 6 proc. ich zysk netto zmalał z 346 do 164,3 tys. zł Pod marką Weszło od kilku lat działają też butikowe biuro podróży organizujące wyjazdy na mecze i klub piłkarski KTS Weszło, który po kilku awansach w bieżącym sezonie gra w warszawskiej IV lidze. W ostatnich latach prowadził też program „Stan futbolu”, który w czerwcu br. zniknął z TVP Sport.

Z mediami Stanowski jest związany od połowy lat 90. Pracował m.in. w „Przeglądzie Sportowym”, „Super Expressie”, „Dzienniku” i miesięczniku „Futbol”, napisał kilka książek o tematyce piłkarskiej.

Zmiany w Kanale Sportowym

Krótko po odejściu Stanowskiego z Kanału Sportowego zniknął cotygodniowy program „Weszłopolscy” tworzony przez dziennikarzy serwisu Weszło. W miniony poniedziałek w odświeżonej wersji wrócił na kanał youtube'owy Weszło. Natomiast w Kanale Sportowym w jego miejsce po ponad trzech latach przerwy ponownie emitowana jest „Liga pl”.

Z Kanałem Sportowym w październiku pożegnali się także dziennikarze Kamil Gapiński, Przemysław Rudzki i standuper Cezary Sikora. W „KS Poranku” nowy duet prowadzących tworzą natomiast Edward Durda oraz Katarzyna Burzyńska-Sychowicz.

W ub.r. Kanał Sportowy zwiększył przychody ponad dwukrotnie do 24,07 mln zł, a jego zysk netto poszedł w górę z 1,6 do 5,57 mln zł. Wypłacił udziałowcom 4 mln zł dywidendy.

Dołącz do dyskusji: Problemy Kanału Sportowego. "Stanowski zezłomował wizerunek Borka i Smokowskiego"

35 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
.
Jeszcze chłopom mało piniundzy...
odpowiedź
User
Delatour
Odeszła kura znosząca złote jajka. Na konferencji w Arłamowie mogliśmy zobaczyć tylko urażone ego Panów Borka i Smokowskiego.
odpowiedź
User
Aa
Borek miał swój czas i dobre 5 minut, nigdy już do niego wróci. Stanowski a właściwie on sam zrobił z siebię karykaturę. Taki Petru case.
odpowiedź