SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Rząd chce skutecznie opodatkować Google i Facebooka. Eksperci podzieleni: idea słuszna, ale może spowolnić gospodarkę

Rząd premiera Mateusza Morawieckiego zamierza wprowadzić nowy podatek, który będą płacić globalne firmy technologiczne oferujące usługi w Polsce i uzyskujące przychody w naszym kraju. Nowe obciążenia mogą dotknąć takich gigantów jak Google czy Facebook. Eksperci nie są jednomyślni w ocenie nowego projektu. - Idea jest ogólnie słuszna, ale istnieją obawy o jej realizację. Jeśli nowy podatek będzie sprzeczny z polityką Unii Europejskiej, to mogą nas omijać największe inwestycje, a rozwój gospodarki oparty na technologiach ulegnie spowolnieniu - oceniają w rozmowach z Wirtualnemedia.pl.

Plan wprowadzenia nowego podatku pojawił się w przestrzeni publicznej we wtorek, gdy rząd Mateusza Morawieckiego przedstawił źródła finansowania nowych projektów socjalnych i rozwojowych funkcjonujących pod nazwą „nowej piątki”.

W rządowej projekcie wymieniono m.in. ok. 1 mld zł rocznie z opodatkowania cyfrowych gigantów. - Sprawiedliwe opodatkowanie zysków, jakie globalne firmy generują w Polsce, oferując usługi cyfrowe takie jak reklamy online, VoD i streaming muzyki - opisano w prezentacji.

Na razie nie podano, jakie narzędzia lub przepisy zostaną wprowadzone w celu uzyskania dodatkowych wpływów podatkowych od cyfrowych koncernów.

- Od zawsze jestem orędownikiem zasady: płać podatki tam, gdzie prowadzisz biznes. I dlatego w pełni zgadzam się tutaj z Emmanuelem Macronem, ale też z wieloma głosami niemieckich polityków, że trzeba wprowadzić - najlepiej na poziomie Unii Europejskiej - coś w rodzaju digital tax. Jesteśmy w tej grupie państw, która mówi wprost, że nie powinniśmy być drenowani przez międzynarodowe korporacje. Takie było moje stanowisko jako ministra finansów, a później jako premiera - stwierdził Mateusz Morawiecki w wywiadzie zamieszczonym w środę w „Rzeczpospolitej”.

- Nie może być tak, że np. globalny koncern technologiczny mający w Polsce miliony użytkowników płaci u nas podatki niższe niż rodzinna sieć z kilkoma cukierniami - podkreślił szef rządu. Zaznaczył, że wprowadzone już zmiany podatkowe sprawiły, że w ciągu trzech lat roczne przychody z podatku CIT zwiększyły się z 34 do 44 mld zł, mimo obniżki stawki CIT dla najmniejszych firm z 19 do 9 proc.

Które koncerny cyfrowe mogą zapłacić „sprawiedliwy podatek”?

W ostatnich kilku latach wartość polskiego rynku reklamowego wzrosła z nieco ponad 8 mld zł do ok. 9 mln zł rocznie. Według danych Starcomu w pierwszych trzech kwartałach ub.r. wyniosła 6,7 mld zł (wyników z całego ub.r. jeszcze nie ma), z czego 2,29 mld zł trafiło do internetu. Z kolei w samej reklamie internetowej 32,2 proc. stanowił marketing w wyszukiwarkach (to dane z IAB AdEx), gdzie dominującą pozycję ma Google, a 15,2 proc. - marketing w social media (gdzie bardzo ważną pozycję zajmuje Facebook). Oba koncerny mocno liczą się też w kategorii reklam wideo (do Google’a należy YouTube).

Oba koncerny wpływy reklamowe rozliczają poprzez swoje centrale europejskie, a nie spółki zarejestrowane w Polsce, więc płacą u nas mało podatków. Według danych z KRS w 2017 roku firma Facebook Poland osiągnęła wzrost wpływów sprzedażowych o 19 proc. do 30,69 mln zł oraz 2,85 mln zł zysku netto (wobec 1,11 mln zł zysku rok wcześniej). Zanotowała też stratę podatkową w wysokości 141,5 tys. zł, podczas gdy rok wcześniej zapłaciła 729,7 tys. zł podatku.

Eksperci pytani przez Wirtualnemedia.pl szacowali w ub.r., że Facebook ma 90-95 proc. udziału w polskim rynku marketingu w social media wartym ponad 400 mln zł rocznie.

Od ponad trzech lat w Polsce dostępny jest Netflix. Serwis zanotował w tym okresie duże wzrosty popularności, w styczniu br. miał 3,85 mln realnych użytkowników i 51 mln odsłon (według badania Gemius/PBI). Nie wiadomo, ilu z odwiedzających płaci za dostęp do platformy, Netflix raportuje te wyniki tylko w skali globalnej. Nieoficjalnie szacuje się, że serwis może mieć ponad 500 tys. subskrybentów w Polsce. Dostęp do platformy był też oferowany w promocjach operatorów telekomunikacyjnych, pod koniec ub.r. pojawił się w ofercie Play.

Z kolei w styczniu z polskiego rynku wycofał się, po dwóch latach obecności, Showmax. Jego właściciel, koncern Naspers z RPA, zdecydował się przenieść platformę do osobnej spółki i wprowadzić ją na giełdę w Johannesburgu. Zainteresowanie kupnem zasobów Shomaxa w całej Europie deklarowały władze Telewizji Polskiej. Na razie nic z tego nie wyszło.

W Polsce są też obecne globalne platformy streamingu muzycznego, takie jak Spotify, Deezer i Tidal. Przy czym cieszą się zdecydowanie mniejszą popularnością do serwisów VoD.

W wielu polskich miastach działa aplikacja do przewozów Uber, a sama firma od trzech lat ma centrum technologiczne w Krakowie. W styczniu br. szef koncernu na Europę Północno-Wschodnią w towarzystwie ministrów cyfryzacji i infrastruktury zapowiedział, że w br. firma zainwestuje w tym centrum 26 mln zł i zatrudni kolejnych 200 pracowników (obecnie pracuje tam 300 osób).

Natomiast w połowie lutego Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera, zapytany w RMF FM o działalność Ubera w Polsce stwierdził, że w najbliższych tygodniach zostaną przyjęte przepisy, zgodnie z którymi firma zacznie płacić u nas podatki.

W 2017 roku polska spółka Ubera zanotowała 20,66 mln zł przychodów ze sprzedaży (83,9 proc. więcej niż rok wcześniej) oraz 668,5 tys. zł zysku netto (wobec 127,8 tys. zł zysku w 2016 roku). W 2017 roku zapłaciła 943,9 tys. zł podatku dochodowego, a rok wcześniej - 564,3 tys. zł.

Słuszny kierunek, pytania o realizację

Koncepcja nowej daniny obejmującej największe firmy technologiczne przedstawiona przez rząd Morawieckiego nie jest w Europie nowa. Podobne pomysły pojawiają się także w innych krajach.

W grudniu ub.r. Francja i Niemcy zaproponowały wprowadzenie w Unii Europejskiej podatku w wysokości 3 procent od reklamy cyfrowej. Z kolei w styczniu br. Francja samodzielnie zapowiedziała wprowadzenie nowego podatku o nazwie GAFA. Ma on obejmować największe firmy technologiczne działające na tamtejszym rynku. Nową daninę będą płacić koncerny osiągające roczne przychody powyżej 750 mln euro.

Eksperci polskiego rynku cyfrowego poproszeni przez Wirtualnemedia.pl o ocenę projektu nowej daniny nie są jednomyślni. Część z nich uważa, że największe firmy technologiczne powinny płacić podatki w krajach w których faktycznie mają użytkowników, w tym także w Polsce.

Artur Kurasiński, znany bloger technologiczny ogólnie popiera pomysł opodatkowania w Polsce największych graczy internetowych, ma jednak obawy związane z tym procesem.

- Idea bardzo słuszna. Co prawda mam ogromne obawy o to jak to ma być zrobione ale kierunek bardzo mi się podoba. Domyślam się, że zostanie to bardzo mocno oprotestowane przez lobbystów tych firm jako „próba zatrzymania innowacji" czy coś w tym stylu – ocenia krótko Artur Kurasiński.

Niczego złego w lokalnym opodatkowaniu dużych firm technologicznych nie widzi też Grzegorz Berezowski, szef agencji NapoleonCat.

- Ogólnie rzecz biorąc popieram ideę nakłaniania firm do płacenia podatków w kraju, w którym osiągają zyski – przyznaje Grzegorz Berezowski. - Duzi, w tym także internetowi gracze są znani z „optymalizowania" swoich podatków, co widać po wielkości rezerw gotówkowych Google'a czy Amazona. Ostatnio wiele krajów zaczęło się upominać o należne im podatki, choćby Irlandia czy Stany Zjednoczone, więc dlaczego nie miałaby tego robić także Polska? Takie ruchy należy wykonywać jednak z rozwagą, by nie zniechęcić do siebie zagranicznych inwestorów, a nie tylko po to, by na szybko znaleźć środki na sfinansowanie obietnic przedwyborczych – przestrzega szef NapoleonCat.

Jacek Michalewski, dyrektor generalny Ascot Finance jest zdania, że powoli kończą się podatkowe łatwe czasy dla internetowych gigantów, także w Polsce.

- Zabierałem głos w tej sprawie już kilka miesięcy temu na łamach Pulsu Biznesu - przypomina Jacek Michalewski. - Systemy fiskalne od dawna z opóźnieniem opodatkowywały nowe, nieznane gałęzie gospodarek dając prekursorom choć przez chwilę premię za innowacje. Wszystko wskazuje na to, że podatkowe eldorado dla e-commerce właśnie się kończy i firmy z branży online zaczną płacić podatki tak jak pozostałe przedsiębiorstwa.

Szef Ascot Finance podkreśla, że w przeszłości łatwiej było wyjednać poborcom podatkowym daninę od podatnika z danego obszaru, tym razem jednak będzie dużo trudniej uchwycić usługę nie tylko niematerialną ale i często wirtualną. Skala biznesu internetowego jest już jednak tak wielka, że rządy nie mogą dłużej zwlekać, gdy w samej Unii Europejskiej uciekają miliony euro podatków od rzeczywistych zysków wirtualnych firm.

- Jeśli w ogóle o podatkach można powiedzieć, że są kiedykolwiek uczciwe tak tym razem nie tylko wyrównałyby konkurencję z przedsiębiorstwami sprzedającymi w „realu” podobne produkty czy usługi, ale co ważniejsze przyniosłyby korzyść w miejscu gdzie usługa została zakupiona, a nie gdzie jedynie zarejestrowana jest firma. Byłby to podatek analogiczny do VAT-u, czy podatku u źródła od np. zysków kapitałowych. Skoro Amazon, Facebook czy Google zarabia na produktach czy użytkownikach oglądających reklamy w Europie to naturalnym wydaje się, że powinny płacić podatek tam gdzie są ich konsumenci - zaznacza Michalewski.

Nowy podatek to duże ryzyko

Odmienną opinię od większości cytowanych przez nas ekspertów prezentuje Bolesław Drapella, były szef AirHelp, założyciel platformy SaunaGrow.com pomagającej firmom w globalnej ekspansji.
 
- Jestem przeciwny rozdawnictwu stosowanemu przez PiS w ramach kampanii wyborczej – zaznacza stanowczo Bolesław Drapella. - Rozdają pieniądze, które nie tylko nie należą do nich, ale też promują mechanizmy, które nie sprzyjają rozwojowi gospodarki wolnorynkowej, ani nie budują naszej wartości na międzynarodowym rynku usług technologicznych.

Według naszego rozmówcy jeśli polski rząd będzie wprowadzał rozwiązania podatkowe odmienne od praktykowanych w większości krajów Unii, wówczas będą nas omijać największe inwestycje, spowolni się nasz rozwój oraz może zwiększyć bezrobocie z uwagi na mniejszą atrakcyjność regionu.

- Większość centrów kompetencyjnych (BPO/SSC) działa na zasadzie outsource’ingu usług – podkreśla Drapella. - Ceny są rynkowe, zaś ceny transferowe między spółkami matkami a córkami są audytowane regularnie i dokonywane zgodnie z obowiązującymi zasadami w prawie międzynarodowym. Te zasady pokrywają wytwarzanie usług i dóbr eksportowych. Natomiast opodatkowanie usług sprzedawanych w Polsce powinno być opodatkowane w Polsce i dla firm z UE jest, poprzez rozliczanie Vat-u w kraju pochodzenia klienta. CIT powinien być i jest płacony w kraju, w którym wartość została wytworzona - to są zyski firm operujących i tworzących wartość dodaną w Polsce. CIT od całej działalności globalnej firmy powinien być płacony w miejscu siedziby firmy. Tam jest cała własność intelektualna, tam jest ryzyko inwestorów.

Podsumowując, według Drapelli tworzenie prawa w Polsce, które będzie inne niż odpowiednie prawa międzynarodowe, w tym w UE osłabi naszą pozycję na rynku międzynarodowym. Robienie tego dla pokrycia socjalnych obietnic rządu (rozdawania nie swoich pieniędzy) jest szkodą dla Polski i dbaniem o interes partyjny.

Deficyt wyższy, ale bez nowelizacji budżetu

Mateusz Morawiecki w ostatnich dniach zapewniał, że w związku z wydatkami na „nową piątkę” nie trzeba będzie nowelizować tegorocznej ustawy budżetowej. We wtorek podczas konferencji zaznaczył, że deficyt budżetowy może być wyższy niż planowano, ale nie przekroczy 3 proc. PKB

- Jeśli będzie zwiększenie deficytu budżetowego wobec zeszłego roku - bo pewnie będzie zwiększenie tj. 1,2 proc., 2,1 proc. czy 1,6 proc. Nie jesteśmy precyzyjnie określić na rok 2020 rok i 2021 rok. Ale utrzymamy się na pewno w ryzach wymogów UE i będzie wykonywali wszystkie zalecenia i te twarde kryteria konwergencji - nie ma obaw, że twarde kryteria konwergencji zostaną przekroczone - zapewnił szef rządu.

Dołącz do dyskusji: Rząd chce skutecznie opodatkować Google i Facebooka. Eksperci podzieleni: idea słuszna, ale może spowolnić gospodarkę

30 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Trzeci świat krajem perspektyw
Z czegoś trzeba przecież nazbierać na 500+. Zamiast dowalać podatki małym przedsiębiorcom lepiej wziąć się za tych, których stać zapłacić za tanią siłę roboczą.
odpowiedź
User
Gosv
Znaczy zapłaci klient tak jak vat na aliexpresie. Niby jak miało by być inaczej, kupujesz zagraniczną usługę płacisz od niej podatek.
odpowiedź
User
rozbawiony
Przecież to było wiadome że skądś pieniądze trzeba będzie z rynku ściągnąć, żeby rok do roku mieć ponad 40 miliardów na rozdawnictwo. Manna sama z nieba nie spływa.
To będzie chyba już 14 nowy podatek, lub podwyżka istniejącego za rządów PIS.
odpowiedź