SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Prof. Jacek Dąbała: bezstronność dziennikarska w teorii i praktyce

Tylko pozornie jest jasna. Mimo, że początki dziennikarstwa sięgają tekstów Tacyta, a bliższe nam szesnastego wieku, nadal wielu dziennikarzy jej nie rozumie. Wyjątkowo wyraźnie ujawniło się to przy okazji wywiadu Tuckera Carlsona, konserwatysty, byłej gwiazdy amerykańskiej telewizji Fox News, z rosyjskim prezydentem Władymirem Putinem - analizuje dla Wirtualnemedia.pl medioznawca prof. Jacek Dąbała.

Jacek Dąbała Jacek Dąbała

Okazało się, że Carlson uważa wywiad z bandytą politycznym za normalną pracę dziennikarską. Według niego jest to konieczna prezentacja poglądów drugiej strony. Dziennikarka Anne Applebaum nazwała go wprost propagandystą, a wielu innych wskazało na bezsens rzekomego wyjaśniania racji tych, którzy wywołali wojnę, ale też więżą i zabiją niezależnych dziennikarzy. Carlson mówi z rozbrajającą naiwnością lub cynizmem o potrzebie wyjaśnienia przez Putina „dlaczego (…) najechał Ukrainę i jakie są teraz jego cele”. Tak jakby nie rozumiał, że wszystko jest tu jasne, a wszelkie słowa polityka są po prostu nic nie warte, gdy nie mogą pytać wszyscy niezależni dziennikarze.

Poza tym odpowiedzi agresora nie mają żadnego znaczenia, ponieważ wypływają z samego jądra zła. Carlson najwyraźniej zapomniał, że wojnę wywołuje zły człowiek i oddawanie mu łamów globalnych mediów jest mąceniem ludziom w głowach, zachęcaniem do konfliktów i śmiertelnie groźną propagandą. Wręcz tragikomiczne w swojej bezczelności jest uznawanie tego wywiadu przez władze Rosji za bezstronny, a odrzucanie pod pretekstem stronniczości próśb o rozmowę niezależnych dziennikarzy z rozmaitych wolnych mediów.

W narracji rosyjskich władz – podobnie jak u innych dyktatorów – mamy do czynienia z bezczelnym i sprawdzonym „odwracaniem kota ogonem”, czyli: ja złodziej głośno krzyczę „łap złodzieja”. Innymi słowy dyktator wmawia ludziom, że jest demokratą i stoi na straży ich wolności, broni sprawiedliwości i pokoju.

Carlson jest przykładem propagandy głęboko zakamuflowanej, ponieważ pozoruje między innymi stawianie trudnych pytań, gra rolę poważnego dziennikarza, przybierając efektowne miny i uśmiechy, „dociera” do nieuchwytnego dyktatora oraz jest znany na całym świecie. Bezstronność dziennikarska zostaje tu wręcz wzorcowo pożarta przez Carlsona i w konsekwencji przez rosyjską propagandę w duchu, jak zwykle, „przyjaznej”, „otwartej”, „ludzkiej” i „rozsądnej” tzw. szczerej rozmowy, a momentami nawet pogawędki. Przyjazna, otwarta, ludzka i rozsądna twarz dociekliwej bezstronności dziennikarskiej została tu zniszczona niemalże w białych rękawiczkach. I część świata wciąż daje się na to nabrać, niestety.

Bezstronność w definicjach a bezstronność dziennikarska

W „Wielkim słowniku jeżyka polskiego” bezstronny to „niebędący stronniczy, obiektywny, sprawiedliwy”, a nawet „obserwator”, w „Słowniku wyrazów bliskoznacznych” to „obiektywny, sprawiedliwy, neutralny”, a w perspektywie też „obojętny”, W „Wielkim słowniku wyrazów bliskoznacznych” znajdujemy dodatkowo: „niezależny, niezaangażowany, niestronniczy, nieuprzedzony do kogoś, czegoś”. W internetowym „Wielkim słowniku języka polskiego PAN” bezstronność sprzężona jest z obserwatorem i osądem, to np.: „postawa polegająca na przedstawianiu lub ocenianiu czegoś zgodnie z faktami i bez opowiadania się po żadnej ze stron zajmujących różne stanowiska”.

Jak widać może to rodzić pokusę pedantycznego, sztywnego i automatycznego budowania proporcjonalnego przekazu dziennikarskiego. Owszem, w badaniach naukowych takie podejście jest oczywiste, natomiast w dziennikarstwie niesie na sobie odpowiedzialność czwartej władzy za m.in. jakość myślenia obywateli, wybieranie rządzących i rządzenie, a wiec los milionów ludzi. Dlatego dziennikarz musi zdawać sobie sprawę z konsekwencji swojego myślenia, sympatii i zaangażowania politycznego, poglądów czy nawet popularności. Podobnie jak unikać zbytniej zażyłości z politykami. To samo dotyczy właścicieli mediów – jeśli się boją władzy lub wiążą z nią w interesach, to dziennikarze w takich mediach po prostu mogą się autocenzurować i tracić bezstronność.

Takie wyrazy bliskoznaczne, jak „sprawiedliwy” i „niezależny” zbliżają dziennikarza niemalże wprost do odpowiedzialności. W pewnym, sensie dają mu uprawnienia do budowania informacji prawdziwej, pokazującej strony sporu, ale musi to robić odpowiedzialnie. Chodzi bowiem o informacje służące demokracji, a więc optymalnemu dobrostanowi życia i wolności mediów. Proporcjonalność, która nie służy dobru., spokojowi, równowadze, rozsądkowi, sprawiedliwości czy uczciwości gubi sens dziennikarskiej bezstronności. Co z tego, że dziennikarz informacyjny był bezstronny prawie „matematycznie”, przestrzegając proporcji w pokazywaniu poglądów demokratycznych i autorytarnych, skoro wzbudził nastroje nienawiści, agresji, konfliktu czy nawet doprowadził do zbrodni i wojny?    

Idealizm i uogólnienia a niepewność dziennikarska

Istnieje kilka liczących się kodeksów etyki dziennikarskiej zarówno międzynarodowych, jak i krajowych, ale bezstronność jest w nich tylko jednym z elementów. Opracowania takie zwykle wyrażają idealizm lub uogólniają kwestie powinności i obowiązków dziennikarskich. Nie dają praktycznych odpowiedzi – bardziej wyznaczają kierunek rozumowania i postepowania. Jednak, mimo wielu wątpliwości czy niepewności, można wskazać na kilka podstawowych reguł, pozwalających dążyć do optymalnej bezstronności. Nie idealnej, lecz optymalnej, zależnej przede wszystkim od wiedzy, kompetencji, umiejętności, doświadczenia, wrażliwości, wyczucia i wyobraźni dziennikarza. Oczywiście muszą temu towarzyszyć zdolności do myślenia rozsądnego, logicznego i racjonalnego. Plus umiejętność dystansowania się do własnych poglądów politycznych, ale też wysoka kultura osobista i zwykła przyzwoitość.

Po pierwsze w przypadku jakiejkolwiek wątpliwości dziennikarz powinien kierować się zawsze tzw. parasolem demokratycznym, czyli każdą wątpliwość rozstrzygać na korzyść demokracji. Na tym polega obiektywizacja przekazów informacyjnych i głęboka odpowiedzialność za jakość tzw. czwartej władzy. Trzeba bardzo mocno podkreślić, że demokracja nie jest stroną polityczną, jak sądzą obłudnie autokraci i dyktatorzy, lecz najwyższą – niedoskonałą, co zrozumiałe - cywilizacyjną normą, w której ludzie starają się żyć pokojowo, negocjując swoje racje. To, że jakaś partia demokratyczna wpisuje się w demokrację jest naturalne, ale nie oznacza, że dziennikarze budując profesjonalne informacje działają na korzyść takiej partii.

Łamanie demokracji każdy może łatwo rozpoznać. Przede wszystkim po atakowaniu: 
- nienależnego sądownictwa, czyli takiego, które może wsadzić do więzienia nawet prezydenta, kanclerza czy premiera,  
- niszczeniu wolnych mediów, a więc takich, które informują możliwe najbardziej prawdziwie, czyli bezstronnie,  
- oraz działaniom zmierzającym do podporządkowania obywateli fundamentalizmowi konserwatywno-religijnemu.

W demokracji wspieranie takich działań i poglądów jest po prostu złem, które należy nazywać wprost bandytyzmem politycznym. Zmuszanie wszystkich obywateli do wyznawania poglądów i praw konserwatywnych, a więc tylko części obywateli, jest takim właśnie bandytyzmem. Podobnie zresztą jak naiwne, idealistyczne i nadmierne liberalizowanie praw człowieka, np. kar za przestępstwa czy polityki migracyjnej, nie licząc się w konsekwencji z krzywdzeniem ludzi chociażby brakiem poczucia bezpieczeństwa. Chodzi tu o urealnienie naturalnego postrzegania sprawiedliwości przez większość ludzi.

Równowaga i proporcjonalność rozsądnie widziane

Bezstronność polega na rozsądnym oddawaniu głosów wszystkim stronom społeczno-politycznego sporu, ale bez automatycznego gwarantowania i pilnowania równowagi czy proporcji. News powinien być kompilacją różnych poglądów z wyważonym zaakcentowaniem poglądów antydemokratycznych, czyli zdeformowanych konserwatywnie lub liberalnie. Nie można bowiem pod płaszczykiem demokratycznej sprawiedliwości oddawać głos w identycznych proporcjach bandytom politycznym, którzy wykorzystują demokrację, aby przejąć władzę i wprowadzić rządy autorytarne.

Dziennikarze demokratycznych mediów nie mogą być naiwni i ulegać demagogicznej narracji którejkolwiek strony. Innymi słowy od dziennikarza należy wymagać samodzielnego i rozsądnego myślenia, które może mu zapewnić tylko dobre wyksztalcenie lub – bo i tak się zdarza – wysokie przymioty charakteru. Właśnie one uodparniają na propagandę i głupotę. To między innymi właśnie dlatego media informacyjno-publicystyczne powinny być zarządzanie przez najlepszych profesjonalistów. Jeśli nimi nie są, to od razu to widomo, bo w mediach po prostu „głupiego widać”. Kogoś takiego dotyczy również nieumiejętność zarządzania, czyli np. taktownego komunikowania się z pracownikami, gośćmi, ekspertami czy współpracownikami..

Można powiedzieć, że to idealizm i uogólnienia – aczkolwiek bardzo ważne – mogą utrudniać dziennikarzom, politykom i oczywiście obywatelom rozumienie istoty praktycznego tworzenia  bezstronności. W dodatku politycy i propagandyści, którzy rozumieją problem, celowo posługują się polityczną demagogią, aby spostponować niewygodne, ale rzetelne, informacje.

Demagogiczne zarzuty, że „program nie jest bezstronny” są bez znaczenia, gdy w materiale dziennikarskim dochodzą do głosu dwie strony, ale ta zła jest po prostu nieproporcjonalnie zasygnalizowana, aby ograniczyć jej wpływ propagandowy na bardziej naiwnych odbiorców. Trzeba bowiem pamiętać o zagrożeniu efektownymi hasłami populistycznymi, które nie żywią się faktami, lecz emocjami. Im bardziej te emocje są agresywne i szybko wzbudzane, tym łatwiej mogą w sztucznie proporcjonalnej informacji przenikać do społeczeństwa. A gdy przenikną i zostaną spuszczone ze smyczy, to w skrajnej postaci mogą się skończyć wojną atomową.

Jacek Dąbała jest profesorem na Uniwersytecie Jagiellońskim, medioznawcą, audytorem jakości mediów, analitykiem makro bezpieczeństwa medialno-politycznego, scenarzystą i pisarzem. Ostatnio opublikował Media, czyli głupiego widać – 104 diagnozy oraz w otwartym dostępie Media ćwiczą rozum. Vademecum rozsądku dla obywateli, polityków i dziennikarzy.

Dołącz do dyskusji: Prof. Jacek Dąbała: bezstronność dziennikarska w teorii i praktyce

11 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Olga
No tak. A poglady lewackie i prolgbt i antychrzescijanskie to ok? Tu dziennikarz bedzue wg autora bezstronny? Brawo.
10 7
odpowiedź
User
w
"Prawdy" aktualne 30 lat temu. Świat się zmienił. Nawet na UJ
4 6
odpowiedź
User
Brejza
Dąbała tandetny i jąkający się prezenter TV Lublin. Nigdy nie zrobił kariery telewizyjnej więc jest ekspertem mediów. Beztalencie i hochsztapler literacki. Szkoda gadać.
7 2
odpowiedź