SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Branża: „Harper's Bazaar” ładnie wygląda, ale będzie niszowy

Hearst-Marquard Publishing wydał w tym tygodniu pilotażowy numer polskiej edycji „Harper's Bazaar”. Magazyn specjalnie dla Wirtualnemedia.pl ocenili Monika Krokiewicz, Małgorzata Domagalik, Anna Jurgaś i Marek Knap.


 

 

 

 
 

 


 

 


Komentarze dla portalu Wirtualnemedia.pl


Monika Krokiewicz, wydawca pism luksusowych i poradnikowych w Wydawnictwie Bauer

Szata graficzna, okładka, zdjęcia
Okładka pilotażowego numeru „Harper's Bazaar” jest bardzo trudna w odbiorze, buduje ogromny dystans w relacji z czytelniczką, nawet w zakładanej grupie docelowej. Jest okładką pochmurną, ponurą, wygląda jakby wiązała się ze świętem 1 listopada. Bardzo utrudniona jest czytelność zajawki głównej - „Trendy jesień 2012”. Wiem, że tego numeru nie będzie w sprzedaży detalicznej i słusznie, gdyż ta okładka nie zachęca do zakupu magazynu.

W piśmie jest bardzo dużo dobrych i ciekawych zdjęć. Layout zawiera kilka bardzo ciekawych rozwiązań. Nie są one jednak nowatorskie, polska wersja „Harper's Bazaar” jest bliska oryginałowi, ale tak właśnie powinno być. Jest to wielki, międzynarodowy brand, mający 145 lat tradycji. Atrakcyjność wizualna szaty została zachowana. Magazyny jednak projektujemy dla czytelniczek, a nie własnych przekonań estetycznych. Bardzo dużo z rozwiązań graficznych w „HB”, to pomysły, które budują ogromny dystans. Pismo staje się przez to niszowe, trudne i obce.

Zawartość merytoryczna, teksty
Zawartość merytoryczna „Harper's Bazaar” równa się moda. Prawie całą treść stanowią zdjęcia i podpisy pod nimi, a bardzo niewielki procent powierzchni zajmują magazynowe teksty do czytania. Właściwie jest ich dwa, no może trzy jeśli liczyć sylwetkę bohaterki okładkowej, wciśniętą pomiędzy sesje modowe. To bardzo ubogo, gdyby odnieść do magazynów luksusowych w Polsce. Ale to też mało, jeśli pamiętamy jakość i ilość tekstów w edycji oryginalnej. Tekst o historii „Harper's Bazaar” to bardzo trudna w odbiorze autopromocja. Rozumiem jego obecność w tym numerze. Stała za tym chęć opowiedzenia historii i dorobku magazynu poprzez pryzmat ludzi, którzy stworzyli markę „HB”. Tylko że wyszedł referat - bez emocji, mało wciągający.

Jest jeszcze kilka dłuższych tekstów m.in. modowych i urodowych. Tylko czy polska czytelniczka chce czytać teoretyczne artykuły o modzie i urodzie? Badania mówią, że nie. Ponownie widzę zawężoną do niszy grupę docelową pisma.

Szanse na komercyjne powodzenie projektu
Aby odnieść sukces reklamowy czasopismo potrzebuje dwóch silnych parametrów, na podstawie których budowane są profesjonalne mediaplany. Chodzi o zasięgi, czyli sprzedaż i czytelnictwo. Tymi dwoma parametrami posługują się reklamodawcy, decydując się na inwestycje.

W przypadku tego tytułu czytelnictwo będzie minimalne, śmiem twierdzić, że nie będzie żadnego. Ze sprzedażą będzie podobnie, to niszowy koncept dla bardzo wąskiej grupy. Nie potrafię powiedzieć, jaka będzie sprzedaż „Harper's Bazaar”, ale będzie to niewiele.

Można także brać pod uwagę element emocjonalny, związany z wizerunkiem, ale na nim sukcesu reklamowego trwale budować nie można. Bo oprócz „HB” w Polsce jest kilka innych magazynów luksusowych, które mają zarówno wysokie zasięgi jak i dobry wizerunek.


Małgorzata Domagalik, redaktor naczelna „Pani”

Szata graficzna, okładka, zdjęcia

W polskiej wersji „Harper's Bazaar” nic mnie nie zaskoczyło. Znam ten tytuł od lat i uważam go za dobry, szanowany i prestiżowy magazyn. Layout polskiej edycji jest prawie jak 1:1 w stosunku do tych zagranicznych , poza niektórymi reklamami. Efektownie graficznie zrobione pismo, ale taki jest właśnie „Harper's Bazaar”.

Zaskakujący jest wybór zdjęcia okładkowego i zaskakujące są wybicia na niej, a właściwie ich brak, inna jest też trochę typografia. Bohaterka okładki Keira Knightley właśnie gra w filmie „Anna Karenina”, ale trudno znaleźć jakiekolwiek skojarzenie z tym filmem. Być może purystyczne podejście do okładki wynika z tego, że pierwszy numer otrzymaliśmy pocztą zamknięty w kopercie. Gdyby miał on znaleźć się na półce już do kupienia, to z pewnością musiałby wyglądać inaczej.

Zdjęcia pozyskane na zasadzie licencji są świetne, atrakcyjnie dobrane pack shoty, wiele stron różni się od zagranicznej edycji „Harper's Bazaar” tylko tym, że tekst jest po polsku, a nie po angielsku. Polskie sesje trzymają poziom na tle tych zagranicznych. Bardzo dużo reklam. W tym te alkoholowe, w Polsce zabronione.

Zawartość merytoryczna, teksty

Poprzeczka jeśli chodzi o stronę merytoryczną jest postawiona wysoko. To pismo dla ludzi dobrze znających opisywane w nim osoby, projektantów, trendy i tematy. Myślę, że dla ludzi nie interesujących się tym obszarem rzeczywistości z różnych powodów, także ekonomicznych, może to być bariera. „Harper's Bazaar” ma łącznie na świecie 27 edycji. Podejrzewam, że w większości krajów ten magazyn jest jak 1:1 tzn, to, co w piśmie, zgadza się z tym, co za oknem, patrząc z perspektywy grupy docelowej. Pewnie Marquard zrobił na ten tema odpowiednie badania, chociaż wątpię, czy podobna sytuacja ma miejsce w Polsce. .

Teksty w Polskiej wersji „Harper's Bazaar” są sprawnie napisane, moją uwagę zwrócił m.in. artykuł o Keirze Knightley. Rozbawił mnie natomiast felieton Suzy Menkes dotyczący tego, co będzie się nosiło. Zatrzymałam się przy akapicie o spodniach, gdzie przeczytałam „ czy mój tyłeczek wygląda w tym na niewielki, zgrabny i sexy”. Myślę, że to jest jakaś licentia poetica i chyba należało to inaczej przetłumaczyć.

Szanse na komercyjne powodzenie projektu

Chciałabym, żeby tytuł sprawdził się w Polsce, jak wiele innych. Wśród pism „ modowo-obrazkowych” jest on na pewno na samym topie.


Anna Jurgaś, redaktor naczelna „Glamour”

Szata graficzna, okładka, zdjęcia

Szata graficzna jest niestety całkowitą kopią amerykańskiego „Harper's Bazaar”, czasami gorzej zrealizowaną. W kategoriach perfekcyjnego odtwarzania należy się medal. Rozczarowuje całkowity brak inwencji własnej.

Zawartość merytoryczna, teksty

Merytorycznie to przyzwoita mieszanka tematów modowo-lifestylowych, nie wyróżniająca się jednak niczym wśród podobnych magazynów na rynku.

Szanse na komercyjne powodzenie projektu

Myślę, że losy „Harper's Bazaar” będzie można ocenić dopiero, jeżeli magazyn ukaże się w normalnej dystrybucji. Sporo wysiłku będzie wymagać zbudowanie marki, która dla potencjalnej czytelniczki jest zupełnie nieznana, a ta, która zna tytuł, raczej wybierze amerykański oryginał niż polską kopię



Marek Knap, dyrektor artystyczny Edipresse Polska i wykładowca ASP w Warszawie

Właśnie przeglądam polskiego „Bazaara” równolegle z bieżącym wydaniem „Twojego Stylu”. Nie ukrywam, że tak jak przebrnięcie przez krajową swojskość „Twojego Stylu” wymaga wytrwałości, to „Bazaar” biorę do ręki z przyjemnością.

Kultowy już Brodowiczowski Didot bijący z logo budzi dobre skojarzenia. Choć graficy wykonali swoją pracę niezwykle starannie, uderza niekorzystny melanż inspiracji amerykańskich z brytyjskimi. Redakcja będzie musiała podjąć bardziej zdecydowaną decyzję, na którą stronę oceanu zerkać. Mimo że poligrafia jest na najwyższym poziomie, a selekcja fotografii cieszy oko, layout nie pomaga w wertowaniu pisma. Brakuje mu spójności. Punkty wejścia do działów rozłożone są chaotycznie. Bez powodzenia szukam zdecydowanych, trafnie ulokowanych znaków przestankowych. Zarówno typograficznych, jak i fotograficznych. Brakuje tego znanego z innych edycji operowania masą graficzną na wysokich kontrastach pomiędzy poszczególnymi materiałami. Tutaj melodia zagrana jest na jednym tonie. I dlatego oprócz halloweenowej okładki Ellen von Unwerth właściwie trudno cokolwiek zapamiętać po przejrzeniu numeru.

Nie mogę wybaczyć niestety, że dla zachowania elegancji zrezygnowano z szerokiego gestu i rozmachu znanego chociażby z wersji brytyjskiej. Bo chyba tak naprawdę najsłabszym punktem polskiej edycji jest rozczarowująco słaby kontent redakcyjny - po prostu graficy nie mieli na czym zadziałać. Konkludując, „Twój Styl” może być spokojny: dobra baza graficzna nie wystarczy - słaby kontent polskiego „Bazaara” znosi go szlak kolizyjny z polskim „In Stylem”. Widocznie przyszłość należy do shoppingowego poradnictwa. Niestety.

  • 1
  • 2

Dołącz do dyskusji: Branża: „Harper's Bazaar” ładnie wygląda, ale będzie niszowy

12 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Gonia
no Jurgaś jak się odezwie to ból...
odpowiedź
User
kuba bokiewicz
ciagle się zastanawiam, kto tworzy te trendy i jakie przełożenie na świat prawdziwy mają te dziwadła na wybiegach? ...
odpowiedź
User
Małgorzata Rybakowska
Pilotażowe dla zamkniętego grona to moim zdaniem błąd. Kupiłabym, sprawdziłabym, czy warto - pewnie jak większość potencjalnych czytelniczek...
odpowiedź